Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
1. tydzień - aktualizacja wagi / podsumowanie


Cześć wszystkim! Niestety muszę was rozczarować, bo aktualizacji wagi nie będzie :P (Często czytam wpisy innych vitalijek, które właśnie mają w sobie hasło 'spadek' albo 'aktualizacja paska'. Po pierwsze lubię tę autentyczną radość, którą od razu można dostrzec w stylu pisma, a po drugie daje mi to nadzieję, że wskazówka wagi może też spadać, a nie tylko rosnąć). Wracając do moich pomiarów, dlaczego nie ma tygodniowej aktualizacji? Bo zwyczajnie nie mam zamiaru się ważyć ani teraz ani przez następne 3 tygodnie! Nauczona doświadczeniem postanowiłam, że będę aktualizować pasek raz na miesiąc. Wcześniej, częstsze ważenie sprawiało, że wpadałam w manię ciągłego kontrolowania cyferek, a co za tym idzie każdy przestój, nawet 2-3 dniowy wpędzał mnie w depresję. Na wagę wchodziłam dosłownie codziennie, jeśli nie parę razy dziennie! Myślę, że będę cieszyć się nawet bardziej jeśli raz na cztery tygodnie odejmę sobie z paska kilogramy, niż wywierać na siebie co tygodniową presję zrzucania dekagramów :) 
Niech waga będzie skutkiem ubocznym dobrego, zdrowego jedzenia, a nie obsesją i reżimem! 
Pierwsze siedem dni mogę podsumować według swoich postanowień: 
- pić jak najwięcej wody      (+) ZALICZONE: codziennie było ok 2 litrów, w tym 1 litr wody z cytryną a pozostałe to kawa i różne herbaty ziołowe: oczyszczająca, miętowa, hibiskus, morwa biała (ta ostatnia bardzo dobra na obniżenie poziomu cukru i polecania diabetykom, z resztą w internecie możecie znaleźć wiele artykułów dot. zbawiennego działania tej roślinki).
- jeść regularne posiłki      (+) ZALICZONE
- wyeliminować z diety słodycze     Hmmm... i tu dałabym sobie mocne 3+, bo w ciągu dwóch pierwszych dni zjadłam po 100/150 g lodów z truskawkami a dzisiaj wpadło 15g nutelli, niby nic wielkiego, bo kaloryczności nie przekroczyłam, ale jednak trochę słabo, że mam motywację, a byle 10 minut słodkiego potrafi wziąć górę. Na razie się tym nie dołuję, bo chcę przeznaczyć pierwszy miesiąc na 'wdrożenie się' w zdrowe jedzenie, jednak docelowo chcę żeby takie małe przyjemności zdarzały się raz na 1 lub 2 tygodnie. 
- jeść jak najwięcej warzyw i owoców    (+) ZALICZONE    Dzielnie pilnowałam, żeby zawsze na talerzu znajdowało się coś zielonego. Zrobiłam sobie nawet ściągę, które owoce i warzywa są najzdrowsze i najbogatsze w składniki odżywcze, ale o tym napiszę w innym poście :) 
- ćwiczyć godzinę dziennie   (-) NIEZALICZONE!! Przyznaję się bez bicia, ćwiczyłam tylko pierwsze dwa dni, czyli co najmniej o kolejne 2 za mało w skali tygodnia! W środę pogoda nie dopisała, miałam poćwiczyć w domu, ale nic z tego nie wyszło i tak już zleciał cały tydzień na kanapie przed laptopem. Dodatkowo mam wrażenie, że jakoś zablokowałam się psychicznie na ćwiczenia :( W tej kwestii muszę ostro wziąć się w garść i zacząć nad sobą panować :) 

Życzę wszystkim przyjemnego nadchodzącego tygodnia, a najważniejsze systematyczności i trwania w postanowieniach! Ciao, ciao belle ;)

  • karciaa454

    karciaa454

    11 kwietnia 2016, 10:06

    Kochana podziwiam Cię, że będziesz się ważyć co miesiąc.:) Ja na razie co tydzień :) Powodzenia w walce ze zbędnymi kilogramami. buziaki:*

    • pandalenka

      pandalenka

      11 kwietnia 2016, 10:25

      Nie chcę wpaść w błędne koło ważenia i odejmowania każdego dekagrama, z doświadczenia wiem, że w moim przypadku kilkudniowy zastój lub co gorsza wzrost by mnie zniechęciły do dalszej walki. To nie znaczy, że ważenie co tydzień jest złe, przecież dobrze jest mieć 'łapkę na pulsie' i szybko reagować na błędy :) Pozdrawiam!

  • pannacytrynka

    pannacytrynka

    11 kwietnia 2016, 09:23

    bardzo mądrze piszesz!! mam takie samo podejście :) cieszę się z Twojego sukcesu!! Powodzenia w dalszej walce o siebie! :)

    • pandalenka

      pandalenka

      11 kwietnia 2016, 10:21

      Mądrość z wcześniejszych porażek ;) Jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz! Dzięki wielkie za wsparcie, Tobie też życzę wytrwałości :)