Wczoraj wieczorem zapodziałam portfel. Dzisiaj rano klucze do pracy. Mocno zdanerwowana ledwia zdążyłam na autobus. Miałam problem z właściwym doborem słów.Byłam rozkojarzona , a chwilami zła, właściwie bez powodu. Znam winowajcę - to dzisiaj o 13.10 była pełnia księżyca.
Jako że wg gwiazd jestem księżycowa babka, od zawsze interesowałam się wpływem "Łysego"(to moje pieszczotliwe okreslenie księżyca) na moje postępowanie , zdrowie, samopoczucie. Myslcie sobie co chcecie, rodziłam 3 razy i akurat jakoś tak zawsze w dzień pełni, lub chwile po.Mama mówiła mi ,że jak byłam mała, w pełnię wędrowałam po domu .
Wiem z doświadczenia, że przed pełnią mam większe ciagotki do lodówki , natomiast okres do 2 tygodni po pełni jest najlepszym okresem dla odchudzajacych się, mamy mniejszy apetyt i łatwiej sie powstrzymujemy przed łasowaniem.
Ogólnie okres po pełni jest dobry na rzucanie nałogów i wprowadzanie nowych postanowień w życie lub w czyn ,jak kto woli.
Mam postanowienie DIETA I RUCH i jak długo się da, będę się tego trzymać.
Moja dzisiejsza aktywność:
joga rano 20 min
domowy aerobik 45 min
rowerem po lesie 30 min
laskotka7
17 maja 2011, 18:51yhym to dlatego zjadlam tyle pasztetu chociaż ie powinnam się d niego zbliżać ;) pozdr
grubaskowa
17 maja 2011, 18:44Ja od kiedy pamiętam w czasie pełni spać nie mogę. Coś w tym jest ;)
fruit.
17 maja 2011, 18:32A to ciekawe z tą pełnią. Nigdy się z czymś takim nie spotkałam. I masz mega ksywkę na księżyc. Rozbawiła mnie.Widzę, że ładna aktywność, bilans również. Nic, tylko życzyć powodzenia! ;*