Rano byłam na rentgenie w przychodni niestety kregosłup ciągle bardzo mi dokucza ,sprawdzamy co się jeszcze da poprawić
Ale ja nie o tym chciałam.Tak się bałam spóźnienia i kolejek ,że wystartowałam 2godz. przed pracą. W efekcie dużo przed czasem stałam przed przychodnią, miałam calutka godzinę i jeszcze troszkę zapasu. HA dzielna jestem niesłychanie(i skromna też) poszłam do pracy pieszo, sama i jeszcze miałam z tego radochę. Zaliczyłam 30min szybkiego marszu , a kalkulatorek pokazał 215 kcal. Wieczorem idę jeszcze na zajęcia Nordic Walking więc dzisiaj znowu się udało. Z jedzonkiem też nie było problemu. Dzień zaliczam do udanych.
fruit.
18 maja 2011, 17:41Gratuluję, że Ci się chciało iść pieszo. ;D Fajnie, że miałas oudany dzionek. Oby takich jak najwięcej.
ankaper1967
18 maja 2011, 15:43Dobrze ze wykorzystujesz takie momenty na aktywnosc fizyczna. Ja mieszkam w tak malej miejscowosci, ze wlasciwie wszedzie moge dostac sie na piechote w duzo krocej niz 30 min. Nie przeszkadza mi to jednak uzywac samochodu. Leniwa jestem i to z natury. A z natura sie nie walczy.
kasiazett
18 maja 2011, 15:28My "wysokie" chyba wszystkie mamy problemy z kręgosłupem. I co tu począć? Zmaleć? :) Mówisz, że szybki spacerek tyle kalorii pożera...? Ciekawa sprawa :)