Wyszłam do lasu na mały spacer ,a było tak przyjemnie , że wróciłam grubo po godzinie.Pewnie jeszcze bym spacerowała gdyby nie pewne niemiłe spotkanie.
Zachecona siódemką z przodu staram sie wiecej ruszać, więc jak poczułam wiatr we włosach to dość powiedzieć, ruszyłam z kopyta.Wychasałam się jak pies w studni Ostatnie promienie slońca ,odpowiedni nastrój, cisza, postanowiłam trochę pomedytować. Znalazłam zgrabny pieniek, usiadłam i odpłynełam......
Na ziemię ściągnął mnie nieprzyjemny dźwięk umpa,umcycy, umpa . Jazgot kurde i to w miejscu gdzie pojazdów nie powinno być, w lesie.Myslałam że sobie pojadą ale gdzie tam. Przejechali i cofneli, i tak jeszcze dwa razy.Ogladali mnie jak jakiegoś dziwoląga.Coś tam bełkotali, jakieś niewybredne zaczepki.
W końcu wstałam i poszłam.
KIEDY? pytam KIEDY? Przestaniemy być takim cholernym w dupę jeża zaściankiem!!!
Koleżanka wróciła ze Stanów ,opowiadała że medytowała w różnych miejscach i okolicznosciach i nigdy, nikt jej nie przeszkodził.
Hurricanee
12 czerwca 2011, 23:12medytujesz? napisz mi coś o tym. pomaga ci to jakoś duchowo?
kasiazett
12 czerwca 2011, 23:00Ano, jeszcze dużo czasu upłynie zanim nasz naród zacznie być "normalny". Ja to czasami nie rozumiem niektórych ludzi. Ech... szkoda gadać, naprawdę.
kamasutra1977
12 czerwca 2011, 22:12A ja miałam tak dziś rano po piątej na plaży!! 6 młodych mężczyzn (stosunkowo młodych) wjechało na plażę wypasionym jeepem ( na plażę nie wolno wjeżdżać samochodem) i mnie gonili tym autem jak ja sobie biegłam. Ewidentnie oni właśnie kończyli swój dzień, wszyscy oprócz kierowcy (taką mam nadzieję) byli ostro nawaleni! Jeden z nich chciał ze mną pobiegać ale stan wskazujący mu na to nie pozwolił. .. żenada.