Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Podsumowanie poweselne :D


Czułam się rewelacyjnie  i chyba też dlatego wytrzymałam w 11 cm szpilkach 3,5 godziny, co dla mnie jest swoistym rekordem.

Fryzura prosta i skromna okazała się strzałem w dziesiatkę ,szalałam na parkiecie do 4 rano ,potem jeszcze na poprawinach i nic się nie rozsypało Sukienka sprawowała sie doskonale, wygodna, nie krępowała ruchów,nic nie spadało, nic nie poprawiałam i cieszę się, że nie kupiłam turkusowej(na weselu były 3 turkusy a w moim kolorze żadnej )

Zamiast rajstop pani w Douglasie polecila rajtki w spreyu ,polecam serdecznie nogi wygladają rewelacyjnie(po wypadku na motorze mam kilka blizn-prawie zupełnie zniknęły).

Jedzenie -dla mnie bomba. Gospodarze zadbali o wegetarianByły sałatki i surówki różnej maści , ryby i SERY,które uwielbiam,całe mnóstwo owoców. Na obiadek dostałam wege zupę,a na drugie zapiekany camember-pyszności Na rozpustę była fontanna czekoladowa z owocowymi szaszłykami.Ale byłam dzielna i poszłam tam tylko 2 razy  Alkoholowo też starałam się być grzeczna piłam białego wermuta chyba ciociosan.

Wytańczyłam się, wychasałam ,dzisiaj mam nawet małe zakwasy na boczkach i bola mnie nogi. Ponieważ było duszno( mimo klimy w nocy temperatura nawet 20 stopni na dworze) w każdym tanecznym odcinku zaliczałam saunę więc sie wytapiałam na maxa. Rano w poprawiny zaliczyliśmy z mężem 1,5 h spaceru i zwiedzania bo weselisko było wyjazdowe, towarzystwo jeszcze spało, a nam sie szwendacz właczył.

A to fotki z terenu zajazdu w którym odbyła się impreza.

I rzut oka na salę:

Dodam jeszcze tylko,że wodzirej był pierwsza klasa(konkursy i zabawy na poziomie-bez jajek w nogawkach pana młodego) .Repertuar muzyczny dobrany tak,że wszyscy byli zadowoleni,grali oczywiście również na życzenie. Zespół kapitalny(solistka i solista,kibord,gitara,saksofon,perkusja ,marakasy i inne  ubarwiające instrumenty)

Wszyscy muzycy trzeźwi do samego końca.

Pełnię szczęścia dopełniło dzisiejsze, poranne ważenie.Nie przybrałam na wadze!!! Je,je,je organizm działa jak dobrze pracujacy zegarek.

Podsumowując wesele było KAPITALNE. Dawno nie widziani krewni nie szczedzili mi pochwał.Oprócz jednej takiej, która  zawsze była szczuplejsza ode mnie. 

ALE NIE TYM RAZEM!!!

Zatkało ją, a potem udawała,że mnie nie widzi i kit jej w oko,ja bawiłam się absolutnie fantastycznie.



  • zwiedly.blawatek

    zwiedly.blawatek

    8 sierpnia 2011, 18:31

    tak pysznie to wszystko wygląda:))grunt to być pewną siebie i wtedy ma się cały świat u stóp:))hmmm rajtki w sprayu??cóż to za czary??:)

  • hoffnungsvoll

    hoffnungsvoll

    8 sierpnia 2011, 12:30

    taką fajną relację:) Rajtki w sprayu??? Szok normalnie! Nawet nie wiedziałam, że coś takiego może być:) Wiesz! Ja dzieciaki też kocham, ale do szkoły nie chcę wracać. Zmęczył mnie już ten cały system. Ja tam ślubu z oświatą nie brałam. Nie muszę być nauczycielem w szkole, naprawdę:)

  • katrzyna69

    katrzyna69

    8 sierpnia 2011, 11:19

    Super, że się udało. Mina zazdrosnej krewniaczki - bezcenna :) Kolejna do kolekcji, mam nadzieję ;)

  • Hurricanee

    Hurricanee

    8 sierpnia 2011, 11:11

    to fajnie że wesele sie udało ;) i masz racje- kit jej w oko!