To już przybiera jakąś chorą formę.W tygodniu pilnuje się i z dietą i z ćwiczeniami,a w weekendy, szkoda gadać.
Jak jestem w pracy jest ok. Jem racjonalnie i w określonych porach.
Ćwiczenia upycham gdzie się da ale ćwiczę, ruszam się.
W piątek byłam na rajdzie no ok,dużo czasu poza domem,lodówka daleko jakoś dałam radę.
W sobotę jeszcze siadłam na rower, za to dieta... poszła w kąt.
W niedzielę istne szaleństwo, ruszyłam się tylko do kościoła i to autem, od rana jadłam byle co i ciągle!!! Jak coś mi wpadło w ręce to pochłaniałam.
To jakiś obłęd może potrzebny mi psychiatra? Jak już zdałam sobie sprawę,że zmarnowałam piękny dzień to oczywiście zaczęłam warczeć, dostało się wszystkim.Nawet koty mnie unikały....yyyyyyyy
Dzisiaj od rana jak gdyby nigdy nic.
Dieta wzorcowa, zaliczyłam już 60'pilatesa i 45'jogi.
Co jest nie tak z moją głową?
Dlaczego motywacja zasypia na weekend?
Gdzie znika zdrowy rozsądek?
ewakatarzyna
14 listopada 2011, 16:40Jaki psychiatra, weekendy takie są i już. Moje też tak wyglądają, zwłaszcza jak chłopakom gotuję coś dobrego.
hoffnungsvoll
14 listopada 2011, 15:30na weekend;-) Mi się wydaje, że jesz więcej w wolne dni, bo nie masz za dużo do roboty i z nudów jesz. Może się mylę oczywiście, także sory;-) Ale ja tak miałam kiedyś właśnie. Jak się wzięłam za coś, to nie miałam czasu, aby ręką do dzioba coś wepchnąć i nie zjadłam nic nadprogramowego. Ja "bardzo dokładna i zorganizowana"???? Matko! Skąd takie myśli! ? Nic mylniejszego! Przecież ja jeden wielki chaos jestem;-))) Odkładam nagminnie wszystko i potem po nocach nadrabiam. Okropny ten mój nawyk, walczę z tym. Jakoś pilates mi nie podchodził, joga bardziej, a najbardziej calanetics, także muszę, muszę coś zacząć w tym temacie - najpierw wymyśleć - potem zacząć robić. Buziaki!
ankaper1967
14 listopada 2011, 15:13Prosze bardzo, oto link http://www.gotujmy.pl/krowki--domowej-roboty,przepisy,37988.html niebo w gebie, szkoda tylko, ze nie na moje zabki, a wlasciwie dobrze. Polecam.
ankaper1967
14 listopada 2011, 15:04W sumie to i tak dobrze ze tylko weekendowy zarlok jestes a nie calotygodniowy. Nie martw sie tym obzeraniem, znajac zycie nie pozarlas az tak strasznie duzo, tylko po prostu niezgodnie z zaleceniami diety. Policz kalorie, moze ci sie sumienie uspokoi. Caluski
XXXJAXXX
14 listopada 2011, 14:49dopada i mnie i to praktycznie co weekend...a w ten to już wogóle poległam na całej lini-dobrze że dzis juz poniedziałek.pozdrawiam
LeiaOrgana7
14 listopada 2011, 14:49nawet babka u mnie w pracy... ja też zawaliłam weekend, ale ze złości... oczekiwałam spadku pod koniec tygodnia, bo się głodziłam i ćwiczyłam, a tu waga pokazała więcej! No i wqrw... wczoraj zjadłam 2 kromki chałki z nutellą, zupkę chińską, 4 śliwki, 3 małe kawałki pizzy, kilka ciastek, Prince Polo... generalnie same śmieci, nic zdrowego oprócz tych śliwek :/ dziś znów sie pilnuję, ale co będzie w weekend? Boję sie pomyśleć :(
alyssaa
14 listopada 2011, 14:27Też mi się zdarza w weekend odpuścić i nie wiem co z tym zrobić. Musimy nad tym popracować :)