Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Demony w mojej głowie - jak przełamać lody?


Jak pisałam w pierwszym poście, dość długo izolowałam się od społeczeństwa. Nie chciałam, by ludzie mnie oglądali, nie wstawiałam żadnych zdjęć na żaden portal społecznościowy. I choć dzisiaj czuję się znacznie lepiej i czuję zadowolenie patrząc w lustro, to nadal mam opory by pokazać się znajomym. Już kilka razy przymierzałam się do wstawienia choćby nowego zdjęcia profilowego, ale na przymiarkach się kończy

Nie zmieniłam również garderoby. Ciągle chodzę w tym co mam, fakt, że wszystko już wisi, jednak dzięki temu ukrywam to i owo. Z drugiej strony czuję obawy, że coś pójdzie nie tak i te ciuszki leżą na "czarną godzinę". Myślę, że po prostu to nie jest jeszcze ten moment. Jednak gdyby się ich pozbyć, to zamknęłabym za sobą kolejne drzwi.... Ale chyba jednak poczekam z nimi do osiągnięcia celu, bo staram się je zamykać po kolei :)

Aktualnie szlifuję jazdę samochodem. Nie jeździłam od 5lat. To, że w zasadzie ciągle miałam procenty to wiadomo, że za kółko nie miałam nawet prawa wsiąść, jednak przestałam jeździć, kiedy dachowałam dość porządnie. Pamiętam do tej pory ten widok i sama nie wiem, jakim cudem wyszłam wtedy z tego bez szwanku. Niestety psychika mocno ucierpiała. Fakt, że mieszkamy na osiedlu, gdzie wszystko jest pod nosem, nie bardzo motywowało mnie by znów próbować jeździć. Nawet jako pasażer unikałam przejażdżek. 

Pojawiły się jednak schodki, kiedy z młodszym dzieckiem trzeba było zacząć jeździć na zajęcia wczesnego wspomagania rozwoju. Mąż musiał ustawiać zmiany w pracy tak, by móc z nami jechać. Irytowało go to... Wiem... i przepraszam go za to do dziś. Przecież mogłam go zawieźć do pracy i mieć auto do dyspozycji, ale wiadomo. Po pierwsze paraliżujący strach, po drugie miałam wypite. Bardzo doceniam fakt, że mąż mnie wspiera i jakieś dwa tygodnie temu, kiedy on spał po nocnej zmianie, nie budziłam go.  Po prostu stwierdziłam, że jadę. W końcu muszę zrobić kolejny krok do przodu. To był taki impuls, jak wtedy, kiedy stwierdziłam że odcinam się od alkoholu. Zadzwoniłam do niego, kiedy już byłam z powrotem na osiedlu. Mam jeszcze duży problem z parkowaniem między samochodami, ale jest to do wyrobienia - przyjdzie na to czas :) Nie muszę chyba opisywać zdumienia na twarzy męża. Nazajutrz po powrocie z pracy przywitał mnie kwiatami 😉🌹

Wydaje się mi, że dla mnie najlepszy sposób na przełamywanie lodów jest właśnie taki - impuls. Czuję, że coś zrobię, że właśnie teraz dam radę i podejmuję się tego.

A jaki jest Wasz sposób?

Ach! Prawie zapomniałam... Na koniec chciałbym się jeszcze podzielić moim dzisiejszym wspaniałym wynikiem. Na początku sierpnia miałam robioną analizę składu ciała i mój wiek metaboliczny wynosił... 48lat 😨 O wiele za dużo! Mimo iż wtedy miałam już jakieś 10kg na minusie to ten wiek niestety się nie zmienił. (przy 77kg również było 48). Dzisiaj kolejna analiza i bardzo miłe zaskoczenie nie tylko dla Pani w studio, ale dla mnie szczególnie. Mój wiek metaboliczny w dniu dzisiejszym wynosi... 25lat 😍

Pozdrawiam cieplutko. 

  • Dakusia

    Dakusia

    23 września 2021, 21:14

    Jak Cię tak czytam, to mamy momentami tyle wspólnego, że się zastanawiam, czyś Ty nie moja siostra bliźniaczka 🤣 Pierw uzależnienie, z którego wyszłam (choć nie alkoholowe). Mąż, który zawsze wspiera, wypadek samochodowy (czołówka i też miałam spory problem znów usiąść za kółkiem). Nawet wiek metaboliczny sprzed 3 miesięcy w moim przypadku to też 48lat 🤪 Pozdrawiam 😊

    • PaniPulpetowa

      PaniPulpetowa

      24 września 2021, 22:15

      O uzależnianiu jeszcze kiedyś napiszę - bo niestety często wpada się z jednego nałogu w inny. U mnie też tak było :( Ale na to jeszcze przyjdzie czas :) Pozdrawiam

  • roweLova

    roweLova

    23 września 2021, 08:46

    Wielkie brawa dla Ciebie, duży buziak i mega wielki przytulas. To co robisz jest mądre, dobre i potrzebne. Głównie Toobie. Cudownie, że masz TAKIEGO męża. Buziak i dla Niego. Za duże ciuchy wywal. Kup jakiś fajny ciuch, w którym sama się będziesz czuła dobrze. Dla siebie. Powinno potem już pójść. A pokazywaniem się znajomym czy w social mediach się nie przejmuj. Nie ma obowiązku. Zrobisz to jak już będziesz tego chciała. Trzymam mocno kciuki. Buziaki! Wypadek samochodowy już masz za sobą. Statystycznie są małe szanse na kolejny więc nie bój się i wsiadaj za kółko. Zawsze możesz dla pewności wykupić kilka jazd doszkalających. Fachowiec podpowie czy coś robisz nie tak, czy wszystko ok.

    • PaniPulpetowa

      PaniPulpetowa

      24 września 2021, 22:12

      Myślę właśnie o tym, by wykupić parę godzin jazd. Co do ubrań - pogrzebałam troszkę w starych, które kiedyś nosiłam zanim to wszystko się zaczęło. Część z nich pasuje - i tu moja kolejna radość :) Jednak w końcu muszę pomyśleć o czymś nowym, co wniesie do mojego życia powiew świeżości :) Dziękuję za przytulaska - ściskam również.

  • NewBegining2015

    NewBegining2015

    23 września 2021, 08:44

    Ty stara o matko dopiero 30 lat ja 40 i dopiero czuje się staro eh

    • PaniPulpetowa

      PaniPulpetowa

      24 września 2021, 22:17

      Czasami czujemy się staro... Ale właśnie o to walczymy by zawsze czuć się młodo! :) Pozdrawiam :)

  • NewBegining2015

    NewBegining2015

    23 września 2021, 08:43

    Daj sobie czas zmiany wprowadzaj powoli to wszystko proces .,

  • ognik1958

    ognik1958

    23 września 2021, 05:46

    chodze do i z pracy 2x 5 km co daje spalanie bo na kijkach te 800 kcal a to z innymi sportami przynosi deficyt dzienny jak byłem na dietce redukcyjnej jakies -1000kcal a teraz na stabilizacji tylko -500kkal ale trza bynie było cofki pozdro

  • ognik1958

    ognik1958

    23 września 2021, 05:41

    Hmm..Twój wizerunek nie wskazuje na duża nadwagę wiec twe obawy są wielce nieuzacnione a co do ciuchów to właśnie kupowanie ciuchów na styk wymusza trzymanie linii bo zawsze żal rozstawać się z fajnymi drogimi ciuchami a co do jazdy samochodem to cóż ja przeciwnie odstawiłem gablotę i chodzę z kapcia i z kijkami do pracy i na chatę te 5 km codziennie i to obok dietki 2000 kcal i to o odpowiednich proporcjach i porach stanowi klucz do sukcesu zwalania po ten 1 kg tygodniowo przez ...50 tygodni i trzymam wagę już...wstyd się przyznać .... 9 wiosenek ... uff czego oczywizda i Ci życzę- tomek

    • PaniPulpetowa

      PaniPulpetowa

      24 września 2021, 22:07

      Ja również wybieram chodzenie na piechotę, akurat te zajęcia z 4latkiem są oddalone o jakieś 10km. Więc wygrał przymus :) Ale może i dobrze, bo w końcu siadam za tą kierownicę. Co do sylwetki, owszem - sporo już zrzuciłam, ale przy moim wzroście było już prawie 80 na wadze, dlatego trzeba się pilnować by to nie wróciło :) Również pozdrawiam.