Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Panikowałam. Olałam. I ruszylo.


Wczoraj teleporada z rodzinnym. Dawkowanie euthyroxu zmienione i przy okazji również dawkowanie leków na nadciśnienie poszło do zmiany. Za około 3 tygodnie mam zrobić samo tsh. Mój rodzinny jest bardzo w porządku. Uspokoił mnie, że te wyniki tarczycy są dobre, mino że tsh nie jest takie jak powinno być. Zwrócił uwagę na znaczny spadek przeciwciał ATG i ATPO. Podobno idzie to w dobrym kierunku i przyjdzie jeszcze moment, że dawkowanie euthyroxu trzeba będzie znacznie zmniejszyć

Od ostatniego razu olałam totalnie wszystkie obawy. Stwierdziłam, że mimo iż mam jakiś gorszy czas, to będę żyć dalej tak jak sobie postanowiłam. Niczego nie będę zmieniać i nie poddam się.  Rzuciłam sie w wir obowiązków,  sporo czasu spędzałam na spacerach z młodym. Rano spacery, później starsza wracała ze szkoly i obowiązki typowej mamy. Obiad, pranie, sprzatanie, lekcje.... Dzisiaj dopiero weszłam na wagę. Jakoś bardziej z ciekawości, bez nadziei że coś się zmieniło.  Ale jest zmiana  i to na plus.🙂 Dzisiaj równe 56kg. Jeszcze te 6 zostało do mojego założonego celu,  ale zrzucę  je już bez spiny. 

Te parę dni uświadomiło mi,  że  im bardziej chcę,  tym bardziej moja głowa nad tym nie nadąża. Później jestem zmęczona, zamyślona i sfrustrowana. Po prostu muszę trzymać się obecnych zasad i powinno samo pójść. No i przede wszystkim pracować nad swoim nastawieniem! 

w każdym razie niepotrzebnie się przejmowałam  😉

pozdrawiam

  • Missai

    Missai

    13 października 2021, 00:54

    Sporo od siebie wymagasz, dzielna jesteś ;-). Trzymam kciuki cały czas!