Nie lubie herbaty. Nie lubię takiej zwykłej czarnej herbaty. Od dawna już pijam różne wynalazki cudze i własne. W zeszłym roku zimą skomponowałam cudowną rozgrzewającą mieszankę. Koper włoski, anyżek, lukrecja, goździki i plasterek świeżego imbiru. Pyszne, słodkie od lukrecji, aromatyczne i bardzo rozgrzewające. Ale też chyba moczopędne, bo zawiera nasiona kopru włoskiego. Wczoraj, po długim mroźnym spacerze przypomniałam sobie o tej herbatce. Wypiłam dwie duże filiżanki.
Efekt bezpośredni - trzy razy w nocy wstawałam na siku.
Efekt dalszy? Może to, że dziś zobaczyłam wreszcie wagę poniżej osiemdziesięciu czterech kilogramów. I to znacznie poniżej. Utrata wody? ... czy może rzeczywiście zaczęłam chudnąć?
Po prawie miesiącu na 1000 kcal chyba należy mi sie nagroda!!!