Ahh, po wczorajszym wykonanym w dużej części < 35 min> killerze jestem szczęśliwa To naprawdę trudny trening. Jak dla mnie najlżejszy jest skalpel, później szok trening, turbo spalanie i KILLER. Innych treningów jeszcze nie próbowałam, ale kiedyś spróbuje. Przy wczorajszym KILLERZE, myślałam że skonam, zadyszka mnie łapała niezła, pot lał się strumieniami, żałuje że do końca nie wytrzymałam ale z czasem dam radę , będzie jeszcze lepiej. Obliczyłam sobie w kalendarzyku że jestem już po 51 treningu nie licząc oczywiście dni regeneracji (2 dni na tydzień)