Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie poddam sie bez walki!


Zaczynam pic zielona herbatke, przyszly mi tabletki z zielonej kawy (smak pitnej wersji nie przypadl mi do gustu i mialam odruchy wymiotne), zastapilam bialego cukier mieszanina cukru brazowego i mielonej stewii ( te same kalorie tylko jedna lyzeczka jest porownywalna z trzema lyzeczkami cukru bialego pod wzgledem slodkosci) - niestety to moja slaba strona - nie potrafie pic cieplych napoi nieslodzonych.

Nie moge sie zdecydowac na rodzaj diety - wykupilam coaching z dukanem i oddalam kolezance zeby za mnie sie logowala i sobie uzywala bo ja nie umiem sie trzymac monotonicznej diety - ciagle jedno i to samo a w dodatku ze wzgledu na zbyt duzy nacisk na proteiny a moje problemy z przemiana materii odstapilam od kontynuowania diety - myslalam ze kwas jablkowy uchroni mnie od problemow z wyproznianiem i zaparciami zwiazanymi z proteinowa dieta dukana - otoz niz bardziej omylnego! - Stad tak niski spadek wagi przez ostatnie dwa tygodnie.

Rowniez jestem zdezorientowana - jednego ranka wstaje i na wadze widze 79kg, kolejnego 78,2kg, nastepnie 75.8 i tak w ''kolko Macieja' - czy wy rowniez macie tego typu zawachania wagi?? Wiem ze to zalezy od poziomu wody w organizmie, wyprozniania i masy zjedzonych posilkow ale czy az w takiej mierze powinna wachac sie waga (4 kg roznicy!)

Maz powiedzial ze bardzo duzo schudlam jednoczesnie podkresla moje coraz to czestsze podjadanie - ale to zalezy od dnia...

Raz wstaje i mam samozaparcie ze nawet moge nic nie jesc przez caly dzien, a sa dni ze wstaje tak zdolowana ze nic innego nie przychodzi mi na mysl jak lampka bialego wina chardonnay i puchar lodow z piankami, truskawki z bita smietana i masa czekolady truskawkowej! Starczy mi jednakze na tyle samozaparcia ze wszystkie te rzeczy zostaja w moich marzeniach i sobie mowie ''jak schudne...'' Dzis niestety jest jeden z takich dni kiedy nie wiem jak sobie poradzic z sama soba.... czegos mi brakuje, mam ochoty na cala mase zakazanych rzeczy i mam ochote rzucic to wszystko w cholere i isc nażreć sie jak swinia!!!

Co mnie trzyma? Mysl jakie mnie beda meczyc wyrzuty sumienia w stosunku do samej siebie, rowniez duma/ambicja ze okaze sie ''najslabszym ogniwem'' nie pozwala mi sie poddac... W taki oto sposob moje drogie rozpoczynam kolejny dzien z waga 78,3 kg?! (chociaz wczoraj wazylam 77,5) oraz ze zlym samopoczuciem. Co mi pozostaje?! Kubek kawy, otarcie lez i przygotowanie sie na poniedzialkowe wyklady...

Milego dnia i nie poddawajcie sie, bo tylko dzieki waszemu samozaparciu i ja sie mobilizuje do kontynuowania tego 'szalenstwa' jakim jest zrzucenie 25kg!! Pozdrawiam