No niestety tak jest....
Ostatnio wszystko mi się sypię,nawet już mi się nie chce o tym mówić.
Dieta niby zaczęta,ale po paru dniach znów się poddaję i zajadam smutki.
W pracy trochę zrobiło się nerwowo,a jak wracam do domu po 15h to mam ochotę tylko walnąć się na sofkę i nic nie robić.Jestem bardzo ostatnio przemęczona i odciążała.
Choróbsko też niestety daje się we znaki.Niestety tarczyca znów daje o sobie znać i waga podskoczyła.
Tak chciałam trochę przed świętami schudnąć ale nie wiem czy mi się to uda.
Szykował się wyjazd służbowy na weekend w grudniu do Paryża,ale na razie ucichło...
.więc się okaże znając życie w ostatniej chwili.
Wszędzie już sklepy udekorowane świątecznymi ozdobami,jeszcze trochę i będzie trzeba zaopatrzyć się w prezenty dla bliskich ;-)
A co do mojej grupy wsparcia czekam nadal na spotkanie.
Za to zapisałam się na lekcje angielskiego i co wtorek idę do szkoły,hehehe ;-)
therock
10 listopada 2014, 00:36Ja się lekko boję mojej pracy... od 7:30 do 15:30 w biurze... musze się wbić w rytm :) Ty też dasz radę!