Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Przemyślenia.


Nienawidzę świąt... Zawsze mam mega doła. Nienawidzę się spotykać z moją rodziną.

Zawsze, ale to zawszę czuję się gorsza od mojego rodzeństwa ciotecznego. Jestem chyba jakaś dziwna.Jaka jedyna nie mam swojej drugiej połówki. Na każdym spotkaniu rodzinnym, wszyscy mówią jak im jest wspaniale w związkach, jeden brat planuje ślub, drugi tak samo, kolejny brat już dość długo jest ze swoją dziewczyną, kuzynka też ma długo tą swoją drugą połówkę. Nawet moja siostra rodzona jest z chłopakiem już ROK! A ja nie mogę sobie nikogo znaleźć. Na tych całych zjazdach jedna ciotka ciągle mnie wypytuje czy mam już tego swojego ukochanego, moja mama ciągle mi powtarza że ona już w moim wieku urodziła mnie...

W grupie jestem jedyną dziewczyną, która nie ma chłopka. Zaczyna się sezon zaręczyn, całych przygotowań do ślub,samych ślubów. Normalnie mam ochotę się gdzieś zamknąć i nie pokazywać się ludziom w ogóle na oczy, bo czuje się od nich gorsza, że nie mam tej drugiej osoby.

Nie wiem nie ogarniam tego wszystkiego. Z jednej strony czuję presje, że powinnam sobie kogoś znaleźć, a z drugiej sama mam nadzieję że kogoś znajdę, bo uwierzcie mi mam czasem takie dni, żeby wyjść, przytulić się do kogoś, kto mnie kocha i nic więcej nie robić. Nie wiem co jest ze mną nie tak, że nikt nie chce się mną zainteresować. Chyba nie mam zbyt wygurowanych żądań jaki ten jedyny powinien mieć... Nie powinien palić, pić w za dużych ilościach ( mam uraz kiedy mój ojciec za dużo wypije i staje się agresywny), rozumieć mnie i poprostu mnie kochać. Chyba nie żadąm, aż tak wiele...?

Mam bardzo dobry kontakt z mężczyznami, ale oni mnie traktują jedynie jako dobrą koleżankę, czasami jako przyjaciółkę, której mogą się wygadać, poradzić w sprawach sercowych. Czasami więcej wiem o moich kolegach niż oni sami o sobie...

Przepraszam musiałam się wygadać, bo nie mam nawet 'przyjaciółki'( bo moja mnie tak jakby zostawiła, wyjechała na studia do innego miasta, ma inne koleżanki, a może też i przyjaciółki, pracę i całkiem inne życie niż tutaj. Już od dobrego roku nie utrzymujemy ze sobą kontaktu. Szkoda 10-letniej przyjaźni) z którą mogłabym porozmawiać.

Miłego tygodnia! 

  • Chicasa

    Chicasa

    22 kwietnia 2014, 14:04

    Kochana znajdziesz swoja druga polowke na wszystko potrzeba czasu nie martw sie, glowka do gory:*

  • lukrecja1000

    lukrecja1000

    21 kwietnia 2014, 22:01

    Naucz sie cieszyć z dzisiaj a jutro samo przyjdzie.Ja prawdziwą miłość odnalazłam dopiero 2 lata temu.Życze Ci byś odnalazła swoją polówke ale się nie spiesz..wszystko w swoim czsie,pauszka do góry

  • ruda505

    ruda505

    21 kwietnia 2014, 21:37

    Jeżeli mogę coś doradzić to olej to całe "chce faceta". Ja przez długi okres tak miałam, że potrafiłam beczeć, że tylko ja w swojej paczce nie mam chłopaka. Leżałam, po nocach sobie wyobrażałam że sie do jakiegoś przytulam itp. Z tej całej desperacji prawie wpakowałam się w związek z dwoma kretynami (dzięki Bogu kuzyna mi ich z głowy wybiła). Olałam sprawę, poszłam na imprezę "dobrze się bawić". I przez przypadek mi się trafiło. Pamiętaj, miłość pojawia się wtedy, gdy na nią nie czekasz :) pozdrawiam ;*