Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień ważenia #20


Waga na dziś: 93,3

Dziś sytuacja wygląda znacznie lepiej niż tydzień temu. Spadek o 0,7. 

To pierwsza dobra rzecz. Tak na odmianę po ostatnich dniach.

Druga dobra rzecz jest taka, że mąż zadzwonił dziś ponownie. Dał radę to wszystko odwrócić. Za miesiąc moja Mała idzie do przedszkola. Na początek dwa dni w tygodniu, po 4 godziny, a od czerwca 4 dni. Cieszę się i płaczę jednocześnie. Boję się, bo przecież nikt nie zajmie się moim dzieckiem lepiej ode mnie. Ale z drugiej strony wiem, że to zapewni jej lepszy start. Szybciej zacznie mówić po holendersku. Poczuje, że należy do tego świata. Będzie miała kontakt z dziećmi. Te wszystkie złe emocje względem męża były niepotrzebne, ale były naturalnym po tym jak się dowiedziałam że nawalił w tak ważnej dla nas kwestii. Ale to nie zmienia faktu, że teraz mi głupio.

Trzecia dobra rzecz jest taka, że Młoda nie poszła na drzemkę, a mi się udało dzięki temu zyskać wolny wieczór i poćwiczyć. Jednak znów nie jem kolacji, bo pozwoliłam sobie na kawałek torta. Chyba będę żałować, tak coś czuję, jak waga znowu mi zeświruje.


Podsumowanie dnia:

Rower stacjonarny 411kcal, 18km i 63min

  • Kaliaaaaa

    Kaliaaaaa

    16 lutego 2024, 07:50

    Przedszkole jest ok, nawet jeśli początki będą wymagały cierpliwości to to naprawdę dużo dziecku daje (i to nie tylko językowo, choć tu też) i pisze to z perspektywy dziecka nie-przedszkolnego(chowana przez nianie i dziadków) Dopilnowałam żeby córka chodziła do przedszkola od 14 miesiąca życia, i nigdy tego nie żałowałam. Ona też lubiła jakby ją zapytać. Te wszystkie wyjścia na plac zabaw, do teatru, karnawały, projekty z motylami itd No dużo się dzieje i przeżywa się to z rówieśnikami. No i nie było żadnego problemu z przejściem do szkoły, mówi świetnie po niemiecku choć w domu mówimy wyłącznie po polsku. No i odporność też ma dobrą. Rozpisalam się bo rozumiem twoje uczucia- może pomoże myślenie o tym tak- Twój czas z nią też będzie lepszej jakości, uwazniejszy jak będziesz miała więcej czasu bezdzieciowego:) a w końcu chodzi o jakość wspólnego czasu a nie ilość(w rozsądnych granicach)

    • Perverse

      Perverse

      16 lutego 2024, 12:53

      Dziękuję za ten komentarz! Potrzebowałam coś takiego usłyszeć/przeczytać mimo że to "wiem" (a raczej czuje że jest dokładnie tak jak mówisz i że to dla niej najlepsze) Syn mojej siostry strasznie znosił początki i tak naprawdę nigdy się nie przyzwyczaił (zawsze był smutny, nigdy się tam nie uśmiechał i nie za bardzo chciał się bawić z innymi dziećmi ani brać udziału w aktywnościach mimo że żłobek naprawdę cudowny i panie też, po roku przestał chodzić i jest teraz w domu) i nastawiam się że może dziać się dosłownie wszystko, ale moja Mała to też zupełnie inne dziecko niż jej kuzyn-rówieśnik. Co do ostatniego fragmentu Twojej wypowiedzi - 3 razy tak! Totalnie się z tym zgadzam. Po dwóch latach bycia ze sobą zawsze (rozstałyśmy się dokładnie 3 razy, na około 2 godziny za każdym razem) czuje że dobrze nam to zrobi :) Choć teraz łatwo o tym myśleć w taki sposób i przekonywać samą siebie, ale jak przyjdzie wielki dzień, to nie wiem czy nie będę stać za rogiem i czekać..🤪

    • Kaliaaaaa

      Kaliaaaaa

      17 lutego 2024, 07:47

      Heh no na pewno będziesz przeżywać....mi chyba nawet parę łez poplynelo- ale warto sobie zdawać sprawę że to Roche hormony:) u nas adaptacja trwała długo , prawie miesiąc, Niemcy tego zupełnie nie cisnęli, ja miałam ten czas .. i faktycznie córka się zaaklimatyzowała bez dramatów (słyszałam że w Pl potrafi za faza z mamą trwać np 2 dni).Także cierpliwość, optymizm i spokój(przynajmniej wewnętrzny)... A przy dobrej pogodzie przeszlabym się wokół przedszkola i pokazała córce jak się dzieci fajnie bawią;)