Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pierwszy dzień wiosny #54


Waga na dziś: nie wiem, nie sprawdzałam

Jutro dzień ważenia. To był dobry dzień pod wieloma względami - jednak nie pod względem jedzenia. Wjechalo pół pizzy mrożonej i croissanty z czekoladą. 

Udało mi się zrobić kolejną tone prania i wysuszyć ją na świeżym powietrzu, do tego posprzątałam pokój na dole. Jestem z siebie niesamowicie dumna i wiem że w weekend szykuje nam się dalej tarcie ścian, więc zacieram ręce na to jak pięknie będzie już niedługo. Mała dziś świetnie dała sobie radę. Spędziła dziś godzinę z logopeda i zebrała mnóstwo pochwał. Gdy usłyszałam że ma ogromny potencjał to pękalam z dumy. Do tego pani wzięła książkę i przy mnie pokazała jak Młoda powtarza zwierzątka. Tak jak mówiłam, jest w tym też ogrom mojej pracy i tego że też staram się ją uczyć różnych słów, ale to nie zmienia faktu że jestem wniebowzięta gdy sama z siebie coś mówi, a dziś nawet powiedziała zdanie. Wszyscy też chwalą to jak powtarza.  Poranek był trudny, były smutki i łezki ale była bardzo dzielna.

Po powrocie męża z pracy ruszyliśmy na rowery. Dziś już trochę nogi poczułam, ciężko było wejść po schodach ale doszłam do siebie dość szybko. Nie spodziewam się jutro niczego dobrego bo ten tydzień był do kitu jeśli chodzi o dietę. Płakać nie będę. Byle tylko gorzej nie było.

Podsumowanie dnia: 

okolo 17km na rowerze