Łoo totalnie poległam! Weekend mnie zmiażdżył, dosłownie wcisnął w podłogę i jeszcze przygniótł nogą. Nienawidzę weekendów, będąc na diecie i starając się dbać o lepszą figurę.
Jak na złość w sobotę wypadła impreza znajomej, miałam nie iść, mieliśmy na godzinkę skoczyć tylko z Tośką i K. i się zmyć, ale K. rzucił, ze mam zostać i wszyscy podłapali i głupio było wyjść. Oczywiście popłynęłam w rzece alkoholu, samym alko chyba wyrobiłam dniówkę kalorii, a tu jeszcze jednak wpadła łyżka sałatki takiej, łyżka takiej, dwa tosty z serem, pomidorek z mozzarella i nawet nie byłoby źle... Ale wcześniej z K. zjedliśmy na obiad pizze, a raczej ją pożarliśmy, bo za nim sie dogadaliśmy to ja już normalnie się zwijałam z głodu, wiec jak odebrałam w drzwiach tą pyszną, ciepłą, pachnącą pizze... no to górą wziął głód, a potem rozum. Ogólnie z imprezy wróciłam o 3, do 10 K. dał mi pospać, ale jak wstałam i zobaczyłam jego zbolałą minę i gdy spytałam o co chodzi palnął 'że jest zmęczony' to mnie krew zalała... (ja siedzę dwa tygodnie z dzieckiem gdy ma nocki - czyli wychodzi 19, wraca 7 i śpi do 15 i wcale nie jestem zmęczona... kurde wcale.)
I niby było całkiem ok dietową, ale po południu dołożyłam do tego kawał (uwierzcie mi KAWAŁ) ciacha krówki i wieczorem wypiłam pół puszki shandy heh... waga się zemści, a ja nie zobaczę 15ego 68, smutno, ale prawdziwe.
A dziś w ogóle totalny kompuls, zadne tam chaet day, tylko regularny kompuls, śniadanie jeszcze ok, a na obiad dwa kawałki tarty ze szparagami (a w moim wykonaniu to taka fit to ona nie jest, zresztą samo ciasto francuskie to mega dawka kalorii, a jeszcze sos serowy...), potem dwa kawałki nie duże ale jednak ciasto (krówka i rafaelo) i na koniec hot-dog z prażoną cebulką i sosem duńskim... Jesus aż się źle czuje, głupia Piczku, głupiaś Ty! To teraz źle sie czuj!
Od jutra allevo, przyda się coś lekkostrawnego przez kilka dni.
therock
10 czerwca 2013, 23:52kurcze co to był za weekend - znokautował wszystkich:D
Filigree
10 czerwca 2013, 21:53Jejku skąd ja to znam... Parę dni diety i wystarczy jedna pokusa tak jak u Ciebie pizza a potem jest tłumaczenie że "z diety dzisiaj już i tak nici" i wpieprzam dalej... Cóż, słabiutka jestem psychicznie, chyba za bardzo kocham jedzenia :P Nie poddawaj się, walcz ;*
monka252
10 czerwca 2013, 21:50Ech no najgorsze jak tak imprezy wypadają no i co zrobisz jak nic nie zrobisz...!! Mam ten sam problem, ale już stwierdziłam, że ważne, że ćwiczę, bo bez ćwiczeń to pewnie bym wróciła do dawnej wagi niestety...no jak wiadomo do końca już będziemy się musiały ograniczać i dbać o to co jemy, dlatego no nie ma co narzekać, bo i tak nam to nic nie da:p Zatem dietka od teraz! Koniec jedzenia niedietetycznie :D Powodzenia tam!!:)
sofiaaaa
10 czerwca 2013, 20:15Będzie dobrze:)
radomszczak
10 czerwca 2013, 19:56Ja też popłynęłam z dietą, też mi z tym źle, ale mi to daleko jeszcze do 68. W sumie już chyba nawet o tym nie marzę i mam ochotę to wszystko olać.
I.want.be.fit.
10 czerwca 2013, 19:54Allevo? Mów jak Ci idzie, bo miałam ochotę to kupić :)
papiszynka
10 czerwca 2013, 19:54jutro już będzie okej :) aby się nie poddawaj :)
radomszczak
10 czerwca 2013, 19:54Wiem, daltego ja nie chcę drugiego dziecka i nie przewiduję, że będę chciala. W przyszłości widzę Weronkę jako jedynaczkę, a ciąża przeszła mi przez myśl tylko w uwagi na swięty spokó, którego i tak bym nie miła. A może po prostu chciałabym trochę uwagi ze strony rodziny męża, która ma nas raczej w dupie, bo szwagierka za pare dni rodzi już 3 dziecko, a my chcemy mieć tylko jedne ... A co do małej, to ja wiem... tylko wiesz, każda mama by chciała, żeby jej dziecko wszystko robiło najlepiej, najszybciej i w ogóle było naj. Mam ostatnio straszny okres.
cytrynuska
10 czerwca 2013, 19:34kupiłam dietalight ale nie używam.. długo leży na szafie i żałuję że kupiłam. Nie wiem odbiło mi:) trzymam kciuki i zapraszam u mnie wystarczy jedno kliknięcie:*