Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień jak co dzień...


Dzień jak co dzień....

Wstałam i przyszykowałam śniadanie, chłopakom po kanapce a sobie jaglankę z gruszką. Potem ogarnełam kuchnię, poodkurzałam podłogi, wstawiłam pranie, z deka ogarnełam łazienkę, ogarnełam piec, rozwiesiłam pranie, nakarmiłam niejadków i wyszłam z nimi na dwór. Po powrocie młodszy zażyczył sobie by z nim potańczyć i tak przytulony usnął mi na rękach... Nie dał się odłożyć do łóżeczka bo się budził i z powrotem pakował na ręce ... a w tym czasie starszemu głód zaczął zaglądać do tyłka i zaczął się z aniołka przemieniać w małego, jęczącego diabełka:PP

W porę na ratunek przybyła moja ukochana i niezawodna mamusia<3... Zajeła się młodszym a ja w tym czasie zrobiłam posiłek starszemu, który po spożyciu znowu przemienił się w ślicznego aniołka... przynajmniej na jakiś czas....

Oczywiście ja też zgłodniałam więc zjadłam sobie na szybko banana i poleciałam korzystać z tego że chłopcy są pod czujnym okiem babci.... w efekcie poprasowałam cały stos mężowskich koszul i przyszykowałam obiad...

Makaron z mięsnym sosem a do tego ogórki konserwowe.... Niestety nie najbardziej to dietetyczne no ale co zrobić... Na jutro wymyślę coś mniej kalorycznego przynajmniej dla siebie bo chłopaki dostali od babci zupkę.....

A teraz się nawadniam bo niestety z tym jakoś kuleję...

Balsamowanie i delikatny masaż jest codziennie....

Ćwiczenia też się staram choć nie zawsze są to treningi z Ewcią, czasem zwykła rozgrzewka, brzuszki, przysiady bo to akurat mogę zrobić przy chłopakach....

Ale niestety ostatnio uświadomiłam sobie prawdę stara jak świat, a mianowicie bez wyrzeczeń, treningów itd. to ja niestety nic nie osiągnę i tylko będę czytać i oglądać jak to te mądrzejsze zmieniły się na lepsze...

A ja chyba nie chcę stać z boku... chcę być jedną z tych co to dokonały tego co zamierzają, spełniły swoje marzenia o zgrabnej sylwetce....

Mimo wszystko, mimo tego gdzie teraz jestem to zamierzam czuć się sexi i nie odkładać niczego na moment gdy będę miała określoną wagę/figurę itd.

Nawet z cellulitem będę sexi;)

Przyjemnego tygodnia wszystkim

  • Maroli

    Maroli

    8 lutego 2016, 16:39

    Jednym słowem na nudę nie narzekasz ;) Mój czterolatek o obiad nigdy się nie upomina niestety i tylko szantażem da się namówić na racjonalne posiłki niestety... Za to słodycze mógłby jeść bez opamiętania, a że powiedziałam temu BASTA to od rana do wieczora słyszę: mogę zelka? Moge cukielka? Moge cekoladke? .... P.s. z taką wagą przy takim wzroście to już tylko "kosmetyka" została, wiem co pisze ;))

    • Piegotka

      Piegotka

      9 lutego 2016, 11:18

      Oj jak ja dobrze znam to "Mamo daj mi coś słodkiego" Mój czterolatek najchętniej by jadł tylko słodkie, więc wprowadziliśmy zasadę jedno słodkie coś po śniadaniu, obiedzie i kolacji. No ale dziecię moje nie jest zachwycone takim obrotem sprawy i się ciągle pyta a co jak już zje tego cukierka po obiedzie i będzie chciał jeszcze? No więc niezłomnie mu odpowiadam że może wtedy jeść do woli owoców... I wczoraj w akcie rozpaczy zjadł banana ;-) ale zanim to nastąpiło to z dziesięć razy pytał czy może gumę, cukierka albo chociaż witaminowego żelka ;-) A co do figury, to ta kosmetyka jest najtrudniejsza właśnie... No ale nic trzeba się wziąść w garść i nie zniechęcać ;-)