Dietka szła mi naprawdę dobrze, zero wpadek, dużo warzyw i owoców, dużo wody i ziołowych herbatek, byłam naprawdę z siebie dumna! Wczoraj przyjechałam do domu, mama powiedziała, że widać, że po świętach troszke zrzuciłam i wogóle...a dziś rano na wadze.... 68,5 kg!!! To jakaś masakra...w święta jadłam i jadłam a teraz....prawie 2kg więcej, to niemożliwe;(((( płakać mi się chce...tyle razy byłam już na diecie, wiem, że takie rzeczy się zdarzają, ale to mnie tak zdemotywowało...niedługo wakacje, naprawdę zależy mi na zgubieniu kilku kilogramów. W moim przypadku żadna drastyczna dieta nie wchodzi w grę. Ruszam się też tyle, ile mogę, nie zawsze mam czas:( nie wiem co robić...może to przez to że wczoraj wieczorem zjadłam naleśniki i kilka kulek czekoladowych....cały dzień nic nie jadłam, byłam w podróży i taka głodna. Mówi się trudno :( niemniej jednak nie zamierzam się poddawać, biorę ze sobą wagę do mieszkania, będę miała przynajmniej kontrolę nad wagą:)
Wracam do nauki:(
Taka wigurka ahhh...
Miłego weekendu!!
Dotkus
17 kwietnia 2010, 13:36oh Kochana .. Sama nie wiem, moze to nalesniki albo te czekoladki .. A moze miesnie Ci urosly i to one waza? Bo przeciez sama Mama powiedziala Ci, ze roznice na korzyc widac .. Dobrze, ze sie nie zalamujesz, tylko walczysz dalej. Trzymam za Ciebie kciuki, powodzenia :)
KofeInka
16 kwietnia 2010, 14:03mi też coś ostatnio nie idzie najlepiej, a raczej wogóle mi nie idzie :(