Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
12.11


Cześć tu Ola-Człowiek porażka 

Znowu zawiodłam. Poddałam się, uległam pokusie. Nigdy nie wyzdrowiałam i nigdy nie będę zdrowa. Nigdy nie będę normalna tak jak inne dziewczyny, które mają w dupie to co jedzą, ile jedzą i jak wyglądają. Aktualnie ważę 46,1kg. Tak znowu schudłam. Jaka ja jestem beznadziejna.  Nawet nie wiecie jak bardzo źle się z tym wszystkim czuje. Myślałam, ze już jest serio ok i będę miała spokój. Nauczyłam się już jeść zdrowo bez ciągłych wyrzutów. Nawet jedząc fastfoody i słodycze czasem nie miałam wyrzutów. Nawet nauczyłam się chodź trochę akceptować siebie i nie oglądać co chwilę w lustrze ile przytyłam.  Najwyraźniej wydawało mi się, że się nauczyłam. Aktualnie jedynie co widzę to grubego śmiecia w lustrze, którego tyłek wylewa się na wszystkie strony. Już serio nie wiem co jest ze mną nie tak. Ja wiem. Jestem chora, ale na prawdę staram się wyleczyć z całych sił. Może to za mało ? Może serio jestem skazana na porażkę ? Na śmierć z wygłodzenia ... 

Dzisiaj rano miałam się obudzić i zacząć jeść racjonalnie. Ćwiczyć wg. planu trenera i nie jeść tabletek przeczyszczających. Nie wyszło... Może jutro wyjdzie. Może już na zawsze jestem stracona. 

Z jednej strony chcę wyzdrowieć, ale z 2 już nie potrafię znieść tego całego procesu chociaż jestem już  przy końcówce.