Zaczęłam marzec nie zbyt dobrze. ZERO kompletnie ZERO diety a za to obżarstwo pełną parą. Nie umiem, po prostu nie umiem zabrać się znów za dietę czy ćwiczenia... Zero mobilizacji a do togo zauważyłam, że jak się nie pilnuję nie mam humorków, tylko strach wejść na wagę. Chleba nadal nie jem za dużo, cukru max łyżeczka na dzień a nawet i wcale ale nadrabiam czym innym. Może po stresach będzie mi łatwiej zabrać się znów za jakieś ograniczenia.
Jedynym plusem były w tym tygodniu spacery, dosyć porządne. Ale tylko to.
A teraz idę załamana spać, bo mój kociak chory i nie potrafię opanować mojego martwienia się o niego. Trzeba wziąć się w garść....