..wczoraj nie pisałam bo byłam u lekarza z kostka...(wreszcie)
I cale szczeście ze poszłam!!!!Okazało się ze mój woreczek skokowy wyskoczył mi ze swojego miejsca..przez to tak bolało piekielnie..
Ale Gratulacje dl a lekarzy!Tak mi nastawili..że nawet nie wiedziałam kiedy;)
Jeden cos zagadał a 2 wstawil to na swoje miejsce..
a gdy czekałam to film by nakrecil-a la komedia z sytuacji nie z przypadków
..juz mam wchodzic z ta kostka..a tu facet z rozcieta nogą przez pilarke..krew sie wali strumieniami..-no to wpusciłam..Myslałam ze juz wejde gdy nagle pojawił sie chłopaczek z gwożdziem w rece przebitym na wylot..no to tez przepusciłam..Bylam juz pewna ze teraz kolej na mnie -gdy nagle pojawila sie babcia ze złamaniem kregosłupa..No to dziwnym by było nie przepuscic..
..Cała rzecz działa sie w przeciagu pół godziny-Akcja niczym "Ostry dyżur!"
Lekarze mieli -"samobójce"(pilarka),"krzyżowca"(gwóżdz),kochaną babcie (bardzo sympatyczna osoba)i..tancerke(hehe..mnie)Towarzystwo doborowe..
I tak naprawde mimo tego bólu..było naprawde wesoło..;)Zresztą super lekarze sie trafili!-umieli rozładować sytucje mimo bolu ktory w kazdym z nas był inny..
Moja kostka przy tych przypadkach to Pimpus..
i to takie moje przezycia z dnia wczorajszego;)-a dzis juz jestem po turlaniu sie po podłodze..Noga boli już tylko w 20% jest zdecydowanie lepiej niż było-ale jeszcze do skakania trzeba poczekac-Strach pomyśleć co by sie działo gdybym z tą nogą nie poszła..a woreczek sam by sie zagoił..-moze nigdy bym juz nie potanczyła...
I to tyle..bo sie spisałam za duzo i palce juz mi nie kaza pisać dalej;-)