Hej dziewczyny z wagą wszystko w porządku, kontroluje ją. Cały czas jest 109, ale staram się zbić do 108. Najważniejszy czas pełen pokus i jedzenia dopiero przede mną. Wiadomo, że na święta jest dużo jedzenia, więc to będzie bardzo ważna próba.
Na próbę też wystawił mnie wczoraj wieczorem mój TŻ. Siedzieliśmy i żartowaliśmy sobie w najlepsze. Miałam wtedy niesamowicie dobry humor. Cały dzień sobie tak myślałam "oo dawno nie miałam takiego świetnego humoru". Lub "O jaka jestem szczęśliwa".
Osiągnęłam bardzo wysokie wibracje i wręcz taką mini nirvane, pierwszy raz od naprawdę dawna.
No i nagle mój TŻ postanowił odwalić jakiś cyrk. W sumie do tej pory nie wiem co to było, zachował się jak dzieciak.
Obraził się o jakiś głupi żart. Po prostu żartowaliśmy i on nagle postanowił złapać focha o jakąś totalną głupotę. Dosłownie on coś tam mówił, że też się wylaszczy jak ja i żartował, że tylko mnie sprawdzał czy nie lecę na jego wygląd czy coś.. A ja zaśmiałam się, że ani na wygląd ani na portfel. W odniesieniu do tego, że dopiero gdy zaczęliśmy być razem nasze kariery się rozwinęły.
A on wielki foch i obraza majestatu, bo nie zaprzeczałam, że on wygląda świetnie!
A ja po prostu nie pomyślałam, nie poczułam tego klimatu, myślałam że jak żartujemy to żartujemy.
On od razu sfochana mina i brwi do góry, już nic nie mówi. Próbowałam się z nim dogadać i pytałam, co się stało, żeby porozmawiał, to on nie chciał i udawał, że wszystko jest wspaniale.
Siedział z obrażoną miną i się nie odzywał oraz nie chciał rozmawiać.
Tak mnie to wkurzyło i wyprowadziło z równowagi, że wspaniały humor rozpłynął się i nie ma po nim śladu.
Poszliśmy spać pół obrażenie pół pogodzeni. Dopiero dziś rano mnie przeprosił i porozmawialiśmy. Mieliśmy dziś wyjść na miasto, kino, kolacja, zakupy. Ja nie wychodziłam z domu od tygodnia, bo tylko praca i praca. A ten mi rano mówi, że "ON NIE CHCE JECHAĆ JAK JA NIE MAM DOBREGO HUMORU"...
No kurdę... Jakby mi go wcześniej nie zniszczył, to miałabym dobry humor. XD
Serio pierwszy raz od jakiś dwóch lat tak bardzo mnie wkurzył i mam mieszane uczucia, trochę się zawiodłam i jestem wściekła.
Postanowiłam zrobić sobie herbatę w termos i sama jadę na wycieczkę. Jadę nad jezioro posiedzieć i zjeść tam śniadanie. Zrobię coś dla siebie samej.
A ta cała sytuacja to odpaliła u mnie maszynę losującą z dzieciństwa a jakże.... Gdy byłam mała często mama obrażała się na mnie jakby na siłę. Polegało to na tym, że jedno moje słowo podczas rozmowy potrafiło ją tak rozzłościć, że wychodziła i karała mnie ciszą. Potrafiła nie odzywać się do mnie cały dzień i odrzucać/odpychać mnie gdy przepraszałam.
Lub w takich sytuacjach wyganiała mnie z pokoju/domu i zawsze one były takie przerysowane. Nie adekwatne do sytuacji jak w tym przypadku.
Typu, że jemy sobie obiad i śmiejemy się. Mama zaczyna o coś się mnie lekko czepiać i coś wypominać, na co ja jej odpowiadam pół żartem pół serio, że to jeszcze nie koniec świata i zrobię to zaraz po obiedzie, a ona nagle wielki foch i wychodzi nie odzywając się do mnie resztę dnia.
Najbardziej jednak dotknęło mnie to, że mój popsuł mi tak bardzo humor. Teraz mam takie uczucie, że ktoś może mi odebrać dobry vibe w dowolnej chwili bez mojej winy i zgody. Ponieważ nie czuje się niczemu winna i to zwykłe głupie nieporozumienie. Z humoru +10 mam -5.. eh...
Mam już herbatę biorę plecak i jadę. Miłego dnia :)
niunius100
9 grudnia 2022, 11:27Taka też obrażalską matka byla moja tesciowa.Nie było tygodnia żeby focha czy pretensji nie miała.Taki typ ludzi.
Pleszkaa
10 grudnia 2022, 22:53To się zgadza, najczęściej takie osoby nie radzą sobie z emocjami.