Powiem wam,ze mozna to tylko porównać z porodem.Obudzilam sie przed 4 rano i myslalam,ze mam taki pełny pecherz bo mnie kuło.Wstałam i poszłam do toalety a tam ból juz był mega.ledwo naciągnełam majtki i na kolana i na podłoge:/omdlenie,mdłości,ogromne zawroty i ten straszny ból brzucha.Nie miałam siły wołac o pomoc.Polezałam nei wiem ile i resztka sil doczłapałam na łóżko,obudzilam męża ze nie wiem co mi sie dzieje.Poleciał do kuchni po tabletki.Nic nie pomagało,taki okropny ból w podbrzuszu....Jakoś zasnęłam,ale o 7 juz wiedzilam,ze trzeba bedzie na pogotowie jechac.Zebrałam sie po 9tej ledwo zeszłam po schodach a w samochodzie to tez nie fajnie bylo.Na miejscu bardzo szybko mnie przyjeli:pobranie krwi,USG,wywiad i wyslali na oddział ginekologiczny bo wychodzilo na to ,ze znow mam mega torbiel:/A tak czekalo na mnie dwoch ginekologów.Az sie wystraszyłam i bałam sie ,ze bede musiała zostac w szpitalu.Ogladali mnie z każdej strony,jedno USG,drugie,uciskania,masowanie....Wyszlo na to,ze to nie torbiel,tylko duzy pecherzyk owulacyjny,ktory powodował bóle jakie pamietam z porodu.Pan doktor powiedzilał,ze mozliwe ze bedzie mi sie tak coraz czesciej trafialo i wtedy za kazdym razem mam badanie przyjechac...i to z powodu płodnych dni.Super.Pozniej kazali mi dac mocz do badania i podpieli kroplówke.Po jednej dalej bolało,wiec dostałam druga.Bolało mniej.Po 4 godzinach wrociłam do domu i byłam mega oslabbiona i mialam straszne dreszcze.Leżała w swetrze i polarze i w getrach pod kołdra i kocem i przez 3 godziny sie trzesłam:/Poznije spałam i wstałam o 21.Umyłam sie i poszłam spac bo brzuch dalej bolał.No a dzis wstała,bół jest taki jak przy zakwasach.Da sie zyć.
A tak fajnie mi szlo z ćwiczeniami od wtorku robiłam po godzine-jak nigdy.Najpierw skakanka 15min,pozniej Mel B posladki i brzuch a pozniej rozciaganie.A teraz sie boje cokolwiek.Znaczy sie dzis i tak nie ma mowy o tym.Jutro zobacze.
Taka oto moja przygoda:)
agrataka
28 grudnia 2013, 23:21O Boże! I tak może być co miesiąc, masakra!
majeczka1166
22 grudnia 2013, 09:22wspólczuje my kobitki mamy przechlapane
-stay-strong-
22 grudnia 2013, 09:03Ehh... współczuję :( Nawet nie jestem w sobie stanie wyobrazić jaką męczarnię przeszłaś. Odpoczywaj i może wykonuj jakieś lżejsze ćwiczenia przez kilka następnych dni ;*