W dalszym ciągu poszczę.
Wczoraj musiałam zjeść bułkę, bo było mi słabo niestety, ale dziś czuję sie niezle...
Nie czuję głodu ani ssania w żołądku.Od poniedziałku powracam do jedzenia,ale juz nie do obżerania sie...Chcę. zby jedzenie było po to, aby żyć a nie życ po to ,żeby jeść.
Jeśli chodzi o wagę to niestety porażka, bo przez te dni,czyji od niedzieli do dziś to tylko...kilogram;) Czyż to nie dziwne??? no ale cóż.
Trzymam się dalej i nie ulegam emocjom.
MartaChudnie
1 marca 2012, 15:22Powodzenia życzę i wytrwałości :)