Mija tydzień od mojego powrotu na właściwą ścieżkę. Psioczyłam przez ten czas więcej niż zwykle i non stop moje myśli krążyły wokoł żarcia. Siedzenie całymi dniami w domu i brak bardziej absorbującego zajecia sprawia że trudniej wytrwać. Dobrze chociaż że wychodzę na te 3-4 godziny na rehabilitacje. Raz że to zawsze jakieś zajęcie, zarówno dla ciała jak i dla umysłu. Dwa że spacer (jedyna aktywność fizyczna na jaką póki co mogę sobie pozwolić). A trzy że mam do kogo gębe otworzyć, kiedy M. non stop jest w pracy (szkoda tylko że 95% osób które tam spotykam to stare i z reguły marudne dewotki; ale jest też kilku fajnych i mlodych fizjoterapeutów).
Na szczęście w ostatnim tygodniu udalo się wystrzec pokus typu JESZCZE MAŁY (zwykle nie mały) kawałek ryby, mięcha czy ziemniaka albo MAŁE-CONIECO, co zwykle oznaczaloby paczkę chipsów, ciastek, talerz pączków albo innego badziewia. Gdy miałam już nieodparte ciągoty na coś slodkiego to była to albo kostka gorzkiej czekolady albo 1 ciacho owsiane mojej produkcji; wszystko kosztem innego posiłku. Wszystko po to by utrzymać te wyznaczone 2000 kcal.
Jutro pierwsze oficjalne ważenie. Jestem ciekawa pierwszych efektów...
Julka19602
1 lutego 2019, 09:48Mam 58 lat i zrobiło mi sie przykro że nazywasz osoby starsze dewotkami. A może te osoby mialy zły dzień własne kłopoty byłaś osoba która mogła rozweselic to zdewociałe towarzystwo jak określasz. Ja będąc w przychodniach lub innych miejscach rozmawiam z osobami w dojrzałym wieku nie wyłaczjąc tych ok80 i moge Tobie powiedziec że to o czym rozmawiasz zależy również od nas. Rozmowy umilaja czas oczekiwania a rozmówcy wartościowymi ludźmi .Ty tez bedziesz stara...... Zyczę powrotu do zdrowia i wiecej ciepła w stosunku do ludzi.
poprAniolek
1 lutego 2019, 10:05Przepraszam że uraziłam. Niestety chodzę na rehabilitacje już 4 tydzień. Na palcach mogłabym policzyć starsze osoby z którymi można było miło porozmawiać (z reguły były to Panie po 70-tce). Reszta ma wieczne pretensje o wszystko: że szafka w szatni jest za mała bo jej się kurtka nie mieści (mimo że jest szatnia, tyle że płatna 1 zł), że ona musi ćwiczyć, że dużo ludzi, że długo musi czekać, itd. no i w końcu to co mnie chyba najbardziej rozjuszyło (może stąd te gorzkie slowa) że co ja taka mloda robie na rehabilitacji, zajmuje miejsce przez co starsze osoby muszą tak długo czekać na rehabilitacje (czekałam tylko 2 miesiące bo jestem po operacji, niektóre z nich prawie rok). Może to podejście (oczywiście nie było ono zdaniem ogółu) sprawiło że tak si€ wyraziłam, a może po prostu źle trafiłam. Spróbuję dziś podejść inaczej do sprawy-zobaczymy czy przyniesie jakiś efekt. :-)