Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
jestem jakaś szczęśliwsza??


Heeey!!

Przez ostatnie dni wiało, padało nawet gdzie nie gdzie śniegiem sypnęło... całe szczęście tutaj nie było śniegu z czego się baaardzo cieszę...

Dni są coraz dłuższe i cieplejsze... od razu jakoś tak pozytywnie i bardziej optymistycznie się zrobiło.. mam aż chęci do życia!!!

Z więlką ochotą bym zaczęła sprzątać i i przygotowywać się do wyprowadzki ..no ale nie mogę ,bo ciąża zagrożona... bo nie chce sobie narobić gorszych problemów z brzuszkiem.

Mam dla was kilka newsów,

Jeden to jest taki ,że w końcu zaczęłam czuć dzidzie :) Jupiii!!!! Ale jak zaczęłam ją czuć to dość mocno dawała czadu..po prostu zaczęłą mnie kopać! Aż mój chłopak był zdziwiony...a jaka jego mina była bezcenna i ten uśmiech, zadowolenie w oczach i duma! achh :) Bardzo się cieszę :)

Druga rzecz to jest to ,że znaleźliśmy dość tanie 2 pokojowe mieszkanko... Co prawda na zadupiu ale cieszymy się, że okolica jest spokojna i mamy jeden pusty pokój :D A co to oznacza?? Oznacza ,że mogę się pobawić w dekoratorkę wnętrz :D hehe będę zbierać powoli kasę na nowe mebelki, łóżko, materac itp.. Dużo rzeczy w sumie potrzebuję i nie wiem sama czy damy radę finansowo..

Myślę jednak ,że popytam w necie jak i pośród znajomych czy nie mają do oddania np: 

-suszarki na ubrania

-Telewizor dość nowy xD

- przedłurzacza

- półek jakiś

i takie tam rzeczy które są potrzebne... Jak macie coś do oddania to piszcie ,bo może akurat będzie mi to potrzebne! Albo macie coś do odsprzedania za małe pieniążki?

W każdym razie cieszymy sie przeogromnie!

 

Trzecią rzeczą, która mi się przytrafiła to telefon od mojego nowego kierownika..

Nie wiem czy wcześnie pisałam coś o tym ,że poprzednia kierowniczka, zastępca i 2 inne pracowniczki mnie mobbingowały??

Zgłosiłam to do Pana właściciela itp..zrobiłam totalną rewolucję... bo to już była przesada.. Człowiek ma cierpliwość i pewne granice wytrzymałości...a one je przekroczyły. Doprowadziły mnie do depresji.

Będąc na L4 na depresję okazało się ,że została naszemu sklepowi przyznana nagroda.Tamte dziewuchy przekazały osobom, które ze mną miały kontakt ,że niby ta nagroda należy się pracownikom, które nie były na L4 dłużej niż 30 dni... pfff i taka informacja też do mnie doszła.

Nagroda to cicuhy ze sklepu, które nie mogą przekraczac swoją ceną sklepową 200zł.. Na przykład biore 4 bluzki po 50 zł i wychodzi 200zł.. ale w rzeczywistości musze za nie zapłacic 20 zł bo kazda z nich jest po 5 zł... jakos tak. 

Zresztą.. nie ważne.

Kierownik do  mnie zadzwonił i mówił ,że góra sie o mnie w mailach dopytuje dlaczego jeszcze nie skorzystałam z tej nagrody! a ja o niczym nie wiedziałam i mu o wszystkim opowiedziałam ,że dziewczyny złosliwie wporowadziły mnie i moich znajomych w błąd!

Beka co?? 

I w poniedziałek pójde i z tym nowym kierownikiem pogadam co nieco o tym co się stało i odbiorę to co mi sie należy.. a wezmę sobie jakies tuniczki i długie koszule :D

  • Gacaz

    Gacaz

    20 marca 2014, 20:01

    To, co spotkało Cię w pracy jest bardzo przykre, ale niestety zdarzają się tacy toksyczni ludzie. Nie warto się denerwować, czymś czego zmienić się nie da, zwłaszcza w Twoim stanie. Należy cieszyć się z tego co mamy, zmieniać to na co mamy wpływ. Powodzenia.