Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 55



Siniaki po hula hop powoli zaczynają robić się wielokolorowe i mniej boleć, więc jest szansa, że niedługo znów będę mogła pokręcić :) 

Kurcze, wkurzają mnie rodzice.
Tata mówi na mnie chudzielec.. Niby miłe, że widzi i to w pewnym sensie motywuje, żeby chudnąć dalej (oczywiście nie wyglądam jak chudzielec, ważę 72 kg...). 
Ale mama.... Ciągle narzeka, że nic nie jem i pójdzie ze mną do psychiatry, bo popadam w skrajności i mam anoreksję... O.o
Ludzie! Jak to usłyszałam byłam w głębokim szoku. Nigdy za bardzo mnie nie wspierała, no ale to już przesada.. Ale oczywiście jestem pełnoletnie, więc nigdzie mnie nie zaciągnie.Muszę zacząć bardziej się stawiać, jestem zbyt uległa. Wolę nigdzie nie wychodzić, nie mieć życia i znajomych ale spokój w domu. Chociaż i tak go nie mam. Bo przecież ciągle robię coś źle... Jak to zmienić?
Tum, tum, tum.....

Jutro kontrola u lekarza. Ciekawe co powie o moim "malutkim nosku"...

Wyobrażam sobie drożdżówkę z makiem. Mam na nią teraz ochotę :)

Bez ładu i składu.

*

  • Ishita17

    Ishita17

    24 lutego 2013, 23:49

    Poradzisz sobie ;))

  • Mkiris

    Mkiris

    24 lutego 2013, 23:35

    Ha wiem jak to jest z tą mamą, mnie też nie wspiera i mówi, że nic nie jem. Trzymam mocno kciuki