Jem!!!
Nie potrafię przestać!!!
Im bardziej jem, tym bardziej chce mi się jeść!!!
Boli mnie z przejedzenia brzuch, a dalej jem!!!
Wpadam w jedzeniowy ciąg niczym alkoholik w ciąg alkoholowy.
Tak, to chore! Wiem…
Ale nie potrafię inaczej.
TO jest silniejsze ode mnie.
Nienawidzę się za brak silnej wolnej.
Codziennie z konsekwencją godną lepszej sprawy obiecuję sobie, że od jutra z
tym koniec.
Ale potem przychodzi jutro i znowu sobie obiecuję…
Wstyd mi…
Po pracy pędzę do najbliższego spożywczego.
Pod sklepem alkoholik łapczywie wypija swoje piwo, a tuż obok ja w samochodzie
łapczywie zjadam drugą paczkę swoich pralinek…
Wstyd mi…
Wydaje mi się, że wszyscy wiedzą co robię i czują do mnie wstręt.
Pani kasjerka w Biedronce zainteresowała się, że chyba te pralinki muszą być bardzo
dobre, skoro codziennie je kupuję. Skłamałam, że moja rodzina bardzo je lubi i
codziennie się ich domaga. A potem łapczywie zjadłam je w aucie pod Biedronką.
Dwie paczki. Na raz. Trzęsącymi się rękami obdzierałam z papierka jedną
pralinkę za drugą, pakując do ust na raz tyle, ile tylko się da…
Długo potem do tej Biedronki nie chodziłam. No wstyd mi było…
Nie, serio nie potrafię tego zatrzymać. Bardzo chcę. Codziennie próbuję. Nie
mogę.
Po obżarstwie przychodzi odlot i ukojenie.
A jednak... źle mi z TYM. Bo TO rządzi moim życiem...