Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pierwszy krok


Witam z samego rana. U mnie dopiero 6 rano. I już mam za sobą pół godziny ćwiczeń z Mel B. Oj ciężko było. Bardzo lubiłam ćwiczyć z nią, gdyż dawałam dosyć radę. Może nie wszystko, nie idealnie. Ale byłam w stanie powtórzyć za nią kolejne ćwiczenia. Niektóre oczywiście z większym wysiłkiem. Nawet ponad miesiąc temu ćwiczyłam ale nóżki z nią. I co? Dzisiaj to kompletna porażka. Oj przytyło mi się. Zwłaszcza było to widać podczas tych ćwiczeń. Szło ciężko i opornie. Na koniec zrobiłam 100 takich półbrzuszków. Brzuszków nigdy robić nie umiałam i nie lubiłam, odkąd sięgnę pamięcią wstecz. Czułam jednak dzisiaj jak moje jakiekolwiek jeszcze mięśnie reagują na mus przyciągnięcia tułowia do brzucha. Nadal w sumie je czuje. Co mnie cieszy.

Ćwiczenia zaczęłam dopiero dziś. Należę do grupy kobiet/dziewczyn/ludzi, którzy cały czas zaczynają od nowa. Mam nadzieję, że teraz dopóki nie osiągnę zadowalających efektów to się nie poddam. Od zawsze znajduje tysiące wymówek. I rzeczy ważniejszych. Po nieudanych próbach wygospodarowania dla siebie chwilki popołudniem bądź wieczorem, postanowiłam spróbować rano. O matko przeraża mnie to. No ale trzy razy w tygodniu chyba dam radę wstać o 5 rano i około pół godzinki wylać z siebie trochę potów?? Choć nie mogłam spać dzisiaj w nocy, udało mi się zwlec ten ciężki tyłek. 

Jeśli chodzi o diety to też mi ciężko z tym idzie. Choć muszę przyznać, że od stycznia 2014 przestałam słodzić, ot tak z dnia na dzień i nadal nie słodzę ani kawy ani herbaty. W kwietniu 2014 zaczęłam ograniczać słodycze. Do lipca mi się udało. Potem przyjechał mój partner z dzieckiem i się zaczęło. Zjedz ze mną ciastko do kawy. Słodycze, chrupki i inne łakocie same zaczęły wchodzić do moich kuchennych szafek, a następnie lądować koło kubka z kawą. W tym momencie bardzo ciężko mi powiedzieć nie słodyczom. Dlatego postanowiłam nie traktować ich jako wroga czy przeciwnika, lecz stosować regułę umiaru. Jedno ciastko mnie nie zbawi. Zawsze mogę dziesięć minut dłużej poćwiczyć. 

Podsumowując: chcę ćwiczyć trzy razy w tygodniu po 30 minut, raz w tygodniu będę grać w siatkówkę bądź piłkę nożną z koleżanką - minimum godzinę. I do tego chcę racjonalnie się odżywiać i słuchać swojego żołądka oraz ograniczyć kawę i herbatę na rzecz wody.

A teraz uciekam zażyć sobie magnes i potas, bo nogi przypominają mi o sobie .

Miłego dnia WAM życzę i samych udanych sukcesów.

Justyna :)

  • Piegotka

    Piegotka

    6 lipca 2015, 10:58

    Też tak miewam, więc nie jesteś sama. Ważne że nam zależy i mimo upadków próbujemy dalej. Będziemy się wspierać;-) Trzymam kciuki

    • Powoli_do_przodu

      Powoli_do_przodu

      6 lipca 2015, 13:47

      Oj tak w grupie siła. Razem musimy dać radę :-)