Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Powoli_do_przodu

kobieta, 38 lat, Tarnów

160 cm, 70.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do grudnia wazyć 65 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 października 2019 , Skomentuj

Witajcie.

Widzę, że zaniedbałam sporo to miejsce. A sama nie zrobiłam żadnych efektów. Waga utrzymuje się w okolicach 71 kg. Zbyt dużo stresów - zajadam czekoladą. Staram się z głową jeść. Ale nie zawsze daje radę. Mam smaki jak nie na słodkie to na słone - i taka paczka chipsów zostaje pochłonięta, jakby nigdy nic. Wakacje spędziłam na rowerze. Jeździłam do pracy i z powrotem. Od czasu do czasu gdzie indziej. W efekcie lipiec zamknęłam z wynikiem - 160 km. Waga nie wskazała nic mniej :/ ale ubrania zrobiły się luźniejsze. Oczywiście od września miałam ćwiczyć. No cóż - już jest październik. Ale zaopatrzyłam się w kartę MultiSport. I zamierzam ćwiczyć. Mam nadzieję, że to nie są puste słowa :)

Do zobaczenia za parę dni.

7 maja 2019 , Skomentuj

Hej dawno mnie tu nie było. Nie zaglądałam ponieważ - żarłam. Delikatnie rzecz ujmując. Oj na szczęście waga łaskawie trzyma się poziomu - 70 kg. Przez cały czas odnotowałam niewielkie wahania do kilograma łącznie. Ale wracam już na dobre drogi.

Plan na maj jest napisany. Moim celem jest zakończyć rok z wagą nie większą niż 65 kg. Niby 5 kilo to spokojnie powinnam ogarnąć. Ale powiem - ciężko z własną motywacją i samodyscypliną. Wróciłam do fitatu. Znowu będę notować - przynajmniej większość zjadanych posiłków i nie tylko ;) noi ćwiczenia. Oj obiecuje sobie samej że zacznę. I non stop coś. Wczoraj wypisałam dni kiedy mam wolne - a ten miesiąc mam bardzo dziurawy, jeśli chodzi o dni pracy ;) Trzymajcie kciuki, abym się zmotywowała w końcu. I nie dawała pokusom. Ograniczam znowu kawę. Był etap, że mi nie smakowała - ale przyzwyczajenie wzięło górę. Wracam do wody, porannej szklanki ciepłej wody z sokiem z cytryną. I oczywiście warzywa i owoce - coś ostatnio nie jest nam po drodze. 

Zamknęłam kolejny etap w swoim życiu - od razu jakoś łatwiej się żyje. Wiem, że nie ,mogę się zatrzymać. Miłego dnia :)

1 kwietnia 2019 , Komentarze (1)

Witajcie,

nie było mnie tu sporo czasu. Nie wiem gdzie mi cały miesiąc uciekł. Na marzec nie miałam żadnych postanowień. Ale jakieś podsumowanie pasuje napisać. Wagę utrzymałam na poziomie 70 kg. Dieta - oj było dużo podjadania, słodyczy. Od tej przerwy związanej z chorobą nie potrafię zaskoczyć na właściwą drogę. Widzę, że smaki mi się zmieniły. W mojej diecie jest coraz mniej przetworzonych, gotowych produktów. I ostatnio kawa mi przestała smakować. Mam nadzieję, że to chwilowe jest. Kupiłam z desperacji rozpuszczalną, ale to samo. Wypije pół i tyle. Ale moje uzależnienie jest silniejsze. Piję na siłę :D ale ilości są już coraz mniejsze... Chociaż odkąd przeszłam na fusiastą to i tak ilość kaw poszła drastycznie w dół. 

Wieczorem postaram się ogarnąć moje postanowienia na kwiecień i je zrealizować w conajmniej 75% ;)

Miłego dnia.

PS parę osób zauważyło, że schudłam. Moje gacie po domu dają mi to samo znać. Już tak się nie opinają na brzuchu hahaha 

15 marca 2019 , Komentarze (4)

Podejście 3 do postu!

Witajcie, długo mnie tu nie było. W tym miałam rozpocząć ćwiczenia i dietę. Jednak nie jestem w stanie. Waga spadła do 70.0 kg, chociaż bardzo dużo słodyczy "wciągłam". Z okazji oraz bez okazji. Ten miesiąc jest miesiącem bez konkretnych postanowień i celów. Za to pełnym stresu, zmęczenie, problemów wszelkiej maści oraz płaczu. Jestem zmęczona psychicznie i fizycznie. Ale staram się chociaż nie obżerać. Dzisiaj czeka mnie jeszcze pełen wysiłku dzień w pracy. Prawie 10 godzin biegania i latania. Następny tydzień zapowiada się luźniejszy - w sumie 4 dni wolnego. Więc mam nadzieję, że wrócę na dobre tory. 


Miłego dnia!

3 marca 2019 , Komentarze (6)

Hejka, ostatnia dawka antybiotyku za mną. Pora pomyśleć nad dietą i ćwiczeniami. Tak diety nie było. Złość i wnerwienie, a także zmęczenie - zajadałam pączkami. W pracy był to sezon bardzo chorobowy. I w efekcie miałam 7 dniowy tydzień pracy. Na dodatek na rano! Jak dobrze że dzisiaj jest niedziela handlowa. W końcu wyspałam się - przed 7 już wstałam. A od jutra znowu praca. Mam nadzieję, że na dniach ogarnę moje postanowienia - podsumuje lutowe i stworzę na marzec. Chociaż kusi mnie, żeby za bardzo nie szaleć ;) Waga na szczęście nie skoczyła. Uciekam bo mam trochę zaległości przez to chorowanie. Miłego dnia!

21 lutego 2019 , Komentarze (5)

Od poniedziałku zaniemogłam. W pracy straciłam głos. W sumie zero innych objawów. Dziś w końcu poszłam do lekarza - cóż angina. Próbowałam różnymi domowymi sposobami odzyskać możliwość mówienia. Lekarka przepisując mi leki stwierdziła, że musi mnie bardzo gardło boleć. W sumie boli mnie tylko po nocy. Chyba nie dała wiary moim zapewnieniom. I tak się zastanawiam, czy ze mną coś nie tak, że nie czuję? Czy aż tak wysoki mam próg bólu, że nawet się tym nie przejmuje i nie zwracam uwagi? Antybiotyk dostałam, aż na 10 dni! Mam nadzieję, że mnie szybko postawi na nogi. 

Miłego dnia i zdrowia!

17 lutego 2019 , Komentarze (2)

Witam niedzielnie. Dziś dzień wolny. Zerknęłam oczywiście na wagę. Miłe zaskoczenie - waga poszła w dół :) jupi. Od piątku mam tyle pozytywnych wrażeń i emocji. Że nie ogarniam :) Ekstaza :) :) :) I po co mi tu facet? A wszystko to przez druty - tworzę na drutach i szydełku. Nikt nie potrafi zrozumieć tego - jak to co po niektórzy stwierdzili - podniecam się patykami :D no cóż. Nie muszą. Endorfina działa. A przypadek sprawił, że będą moje. Z tej radości w piątek wieczorem postanowiłam poćwiczyć. Emocje opadły - nie byłam w stanie wykonać ćwiczeń. Zawiedziona jestem. Może są efektowne. Ale chyba muszę bardziej poćwiczyć. A więc wracam do skalpela z krzesłem Ewy. Poza tym skalpel mam na płycie - a tamte dostęp na kompie. A internet niemiłosiernie się tnie. Co powoduje irytacje. 

Jedzenie - staram się trzymać tych 1600 kcal na dzień. Wczoraj to było tylko 1200 kcal. Ale to był zakręcony dzień. Wg planów miałam być na kasie - więc rano zafundowałam sobie część drogi do pracy piechotą. Dla zdrowia :) A w pracy ups - dostałam alejkę. To oznacza - cały dzień na nogach. Plus przerzucanie warzyw i owoców, oraz kartonów z pieczywem, mięsem... I ogólnie bieganie. Czasu nie było zjeść. Więc dopiero po 14 poszłam na szybką przerwę. Po tym wysiłku nie miałam nawet sił ćwiczyć. Dziś planuję wieczorem chociaż troszkę się pogimnastykować. Miłego dnia!

15 lutego 2019 , Komentarze (4)

Z moich planów na ten tydzień dużo nie zrealizowałam. Udało mi się raz poćwiczyć. Ale czuję aż za bardzo - a takie tylko 15 minut nie całe plus rozgrzewka. Waga delikatnie skoczyła do góry. Jeszcze parę dni  temu to było ponad 72 kg, zołza ta waga ;) Dziś w planach ćwiczenia, ale to wieczorem. Utrata wagi jest moim głównym celem jeśli chodzi o postanowienia. A reszta jest po to, aby coś tworzyć, robić - po prostu nie stać w miejscu. Książki leżą i się kurzą. Jedna z moich prac szydełkowych skończona, druga prawie też. Ale teraz zmiana koncepcji - muszę coś innego stworzyć. A więc reszta odchodzi na drugi plan - oprócz oczywiście ćwiczeń i pilnowania diety. Dziś dodałam wymiary, aby mieć jakiś odnośnik dodatkowy - gdyby waga nie chciała współpracować. 

No nic uciekam :) Miłego dnia!

13 lutego 2019 , Komentarze (6)

Hejka późnym wieczorem. Próbuję wprowadzać kilka zmian w walce z moimi kilogramami. A więc po pierwsze skorzystałam z rady i zainstalowałam aplikację fitatu na telefonie. Czemu zwlekałam? Ponieważ mój telefon cierpi na chroniczny brak miejsca. A więc pierwszy dzień mojego jedzonka został utrwalony. W domu się śmiali, że obiad sobie ważę. Ale to tak dla mnie - orientacyjnie, aby wiedzieć ile kcal pochłaniam. Po drugie obliczyłam sobie swoje PPM i CPM. Oczywiście mam rozbieżności. PPM wynosi 1464 kcal, a więc przyjmę 1500 kcal. Gorzej jeśli chodzi o CPM. Ponieważ sama nie wiem jak mam zakwalifikować moją pracę. Ogólnie jest to praca fizyczna. Ale jej intensywność bywa różna. W zależności od zadań, które mam przydzielone. A więc mam przedział od 1830 do 2200 kcal. Aby stracić 0,5 kcal na tydzień to muszę mieć od 300 do 500 kcal mniej na dobę. A więc chcę oscylować około 1600 kcal. Zobaczymy jak mi to wyjdzie. I w końcu poćwiczyłam. Tak bardzo bym chciała w niedzielę nie zmieniać wagi na większą. Dużo pewnie nie udało mi się spalić. Wykupiłam ćwiczenia u Sportsmamy. Nie wiem czy udało mi się je wykonać w 50%, po rozgrzewce czułam już skurcz? Ćwiczenia za ciężkie jak dla mnie na początek. Końcówki ćwiczeń w ogóle nie byłam w stanie wykonać. Ale pot zaczął lecieć. Zrobiłam tylko jedną serię - czyli minimum. Z nadzieją, że w końcu zrobię więcej.

Dobranoc!

12 lutego 2019 , Komentarze (6)

No cóż, dziś weszłam na wagę ot tak, ale hadra wskazała mi zdecydowanie za dużo :D nie zmieniam. Ważenie dopiero w sobotę ;) a nawet w niedzielę :) więc wtedy zmienię. No cóż. Wczoraj mnie nosiło. Syn został w domu - coś strasznie zaczął kaszleć. I zaczęło się - PODJADANIE. Oczywiście nie potrafię dalej zacząć ćwiczyć. Sto wymówek, a nawet więcej. Dziś już idę do pracy - więc z jedzeniem będzie grzecznie. Przestałam pić prawie rozpuszczalną kawę - oszczędzanie kasy. Nie kupuję też słodyczy sobie, ale znalazłam w domu. Wczoraj byłam cały czas głodna. Idę szykować sobie obiad do pracy - dziś spaghetti. Miłego dnia.