Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Poznań


Och, cóż to był za tydzień...

Dwie jazdy konne w zastępie. Pierwszą uważam za udaną. Drugą - troszkę mniej. Konie nie chcą mnie słuchać i muszę je poganiać bacikiem. Ale jakoś sobie daję radę...

Jeśli o wagę chodzi, w trakcie tygodnia znów wróciłam do pełnych 71 kg. Myślę, że wpływ na to miał tort jedzony przez dwa dni z okazji urodzin mojego brata. Na szczęście dziś waga znów pokazała wynik sprzed tygodnia - 70,4 kg.

Dziś to nie był dobry dzień dla diety. Stanowczo za dużo słodkiego, do tego batonik czekoladowy wczoraj przed spaniem... Chyba jestem szczęśliwa, że wyjechałam do Poznania i nie będę przez tydzień na wadze stawać Ale przecież nie będę traciła też głowy i nie mam zamiaru oddać się rozpuście tylko dlatego, że nie będę widziała co rano i co wieczór trzech czerwonych elektronicznych cyferek, które traktuję jak wyrok.

Pisząc te słowa jem właśnie deserek ryżowy o smaku czekoladowym. Mama mi kupiła

A teraz troszkę stresujące dni - wreszcie kończę pisać pracę licencjacką. Zostało tylko zakończenie - jakieś dwie strony. Spotkanie z panią promotor, załatwianie biurokracji i oczekiwanie do 16. września. Obrona - brrrrr....