Już od godziny siedze i przeglądam vitalię motywując się do ponownego rozpoczęcia walki z moim nieumiarkowaniem w jedzeniu. Póki co idzie mi nawet nawet. Ciekawe jak to bedzie wygladało jak napatoczy mi się cos pycha do jedzenia, albo po prostu będę głodna. Ale postaram się, obiecuję.
Dziś byłam u przyjaciółki. Ona też ma problem z nadwagą. Pogadałyśmy, pobiadoliłyśmy i trochę mi lepiej. Czytanie postów na vitalii + rozmowa z przyjaciółką + oglądanie zdjęc super lasek= początek odbudowywania motywacji. Jestem dobrej myśli.
Jest niedzielny wieczór a ja zabieram się do pracy. Papierkowa robota, która musi byc zrobiona na jutro rano leżała i dzielnie czekała aż się za nią wezmę. Jakoś cały weekend zleciał a ja nie miałam czasu się za nią wziąc. Ale w końcu muszę. Trzymajcie kciuki, żeby szybko mi poszło :)
mersedes17
3 lutego 2008, 18:30no to jak widzę robimy to samo.. ja też cały czas siedzę na necie oglądając różne diet, programy odchudzające i jakie efekty one dają, tylko po to by wymusić na sobie robienie wszystkiego "dobrze" :)mam nadzieję że Ci się uda :) pozdrawiam :*
moniczkas2608
3 lutego 2008, 18:28zycze sukcesow i trzymam kciuki;p :)