Po wczorajszym aerobiku czuję się zupełnie inaczej. Dużo lepiej, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Nawet dałam radę opanowac ciągotę do ciastek. Póki co dziś zero słodyczy.
Za to zjadłam:
śniadanie: kanapka z chleba pełnoziarnistego z polędwicą
II śniadanie: serek wiejski
lunch: kanapka z 2 kromek chleba pełnoziarnistego z serem żółtym, polędwicą i ogórkiem
obiad: 8 małych pierogów z serem, trochę maślanki
poobiad-przedkolacja: kiwi, kilka gryzów kiełbasy swojskiej
kolacja: sałatka którą wyszperałam na forum (tuńczyk, fasolka czerwona, pomidor, ogórek, jajko). Raczej nie polecam. Co prawda jest baaardzo sycąca, ale walory smakowe są wątpliwe. Może jakieś złe proporcje dałam ale nie specjalnie mi smakowała. Dlatego mówię: nigdy więcej
Wypiłam też ponad 1,5 litra wody, 0,5 litra herbaty czerwonej.
Jeszcze trochę później pocwiczę brzuszki i porozciągam się, żeby minimalną porcję ruchu miec.
Poza tym pogoda się poprawia, więc jest realna szansa na rowerek w weekend :)