Ja już kolejny dzień na słodyczach jadę. Miałam taką straszliwą potrzebę jedzenia czegoś słodkiego i już wiem dlaczego... okres. Ale pojawił się, łaknienie na słodycze zniknęło, więc od dziś (wieczora) zero wymówek.
Tak sobie dziś myślałam, że jakiś czas temu założyłam sobie, że do września schudnę do 60 kg, czyli minus 18 kilo musi byc. Ale te 18 kilo to takie nierealne się wydawało, takie niemierzalne, no bo łatwo powiedziec "schudnę 18 kilo", ale co to właściwie znaczy??? Już wiem co to znaczy. Oznacza to, że do połowy września mam jeszcze 5 miesięcy (pół kwietnia i pół września- czyli cały miesiąc, a do tego maj, czerwiec, lipiec i sierpień). 18 kg na 5 mięsięcy, czyli powinnam gubic średnio 3,6 kg miesięcznie. Tak w zaokrągleniu 1 kg na tydzień. Te 3 czy 4 kg miesięcznie to określenie bardziej realne, namacalne niż 18 kg do września.
Mogę to też podzielic na cele cząstkowe, żeby było jeszcze łatwiej:
cel I- do 1 maja- 2 kg = 76 kg
cel II- do 1 czerwca- 4 kg = 72 kg
cel III- do 1 lipca- 4 kg = 68
cel IV- do 1 sierpnia- 4 kg = 64
cel V- do 1 września- 4 kg = 60
cel IV- do 16 września- 4 kg = 56 ( 56 kg to baaaardzo optymistyczna wersja).
Jakiegoś takiego powera odchudzeniowego dostałam (podczas gdy zajadałam kolejne babeczki). I ogólnie postanowiłam, po raz kolejny, naprawde wziac się za siebie. I wzięłam się. Siedzę właśnie z maseczką na włosach, bo mam straszliwie przesuszone prostowaniem. Zaraz polecę poszukac sobie czegoś ładnego do ubrania na jutro do pracy. A w weekend farbuję włosy, po raz pierwszy w moim życiu. Nie chcę żadnej drastycznej zmiany, może je trochę rozjaśnię i tyle. I namacalnie poczuję, że się zmieniam, pięknieje :)
I od przyszłego miesiąca oprócz aerobiku będę chodziła też na masaże. Skakanie na aerobiku wyrobiło trochę moje zwały tłuszczu na brzuchu, kiedyś były bardzo zwarte i nawet twarde, teraz to taka miękka gąbka. Myślę, że jak się ją trochę rozmasuje to nie będzie tak źle ;)
I od jutra znów powrót do diety. Niby cały czas zdrowo się odżywiam, ale przez ostatnich kilka dni to bardzo dużo wpadek słodyczowych było. Słodyczom mówię dziś BASTA!!!! Bo przecież trzeba jakoś wyglądac na tej plaży w Hiszpanii :D
Lecę się trochę powyginac....
aggula123
16 kwietnia 2008, 21:52ja przed babodniami też mogę jeść i jeść.dobrze że to jakoś mija.więc od teraz do roboty!będę 3mać kciuki za ciebie,siebie i wszystkie vitalijki.pozdrawiam