Weekend minął. Ja przez kilka ostatnich dni nie dałam rady się pozbierac. Wczoraj były imieniny babci i skończyło się na kilku kawałkach ciasta aż mi było niedobrze. Dziś rodzice byli na komuniii u dziecka swoich znajomych i przynieśli kupę ciasta. A ja oczywiście, jako największy łakomczuch w rodzinie musiałam spróbowac każdego rodzaju. I znów skończyło się na mdłościach, tylko nie wiem czy to przez ciastka jest mi niedobrze czy przez prawie litr czerwonej herbaty, która piłam żeby negatywne skutki ciasta zniwelowac. O ile prościej i zdrowiej byłoby nie obżerac się i nie musiec pic hektolitrów czerwonej herbaty.
Kończy się maj a ja nawet raz nie byłam na rowerze. Jestem na siebie zła, ale jak już się wybieram na przejażdżkę to znajdę wymówkę, żeby nie pojechac. To chmurzy się i pewnie będzie padac, to jestem zmęczona, to jakaś inna głupota wypadnie. Ej... leniwy człowiek jak nic. Trzeba by tego lenia w końcu wykopac!