Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
znów nawaliłam
28 maja 2008
Naprawdę nie wiem już jak podejśc do samej za siebie, żeby w końcu wziąc się w garśc i zacząc chudnąc. Ostatni tydzień był koszmarny bo jadłam tylko na zmianę najróżniejsze ciasta z kremem i kanapki. Nie chce nawet stawac na wagę bo pewnie jest już powyżej 80 kg.
Jestem na siebie wściekła bo wakacje w Hiszpanii zbliżają się niemiłosiernie szybko a ja nadal tkwię w tym samym martwym, grubym punkcie jak na samym początku odchudzania. Zgroza!!! Kilka dni temu wybrałam się na poszukiwanie jakiś letnich ubran i nie znalazlam nic w moim rozmiarze. A co dopiero będzie jak zechcę kupic sobie strój kąpielowy jakiś. Nie chce wystąpic na plaży w jakimś paskudnym maminym namiocie, bo prawdopodobnie tylko taki strój znajdę na siebie. A do tego wylewający się brzuch i oponki. Koszmar!!!!!
Się trochę podłamałam tą wizją i zaczęłam jeśc na maxa. Błędne koło wiem, ale nie mogę się powtrzymac :(
Nie mogę powstrzymac się od jedzenia, nie mogę zmotywowac do cwiczeń więc naprawdę sobie nie wyobrażam jak schudnę do września. Aż odechciewa mi się wszystkiego ;(
uusiaa13
29 maja 2008, 21:04Zanim ja się w końcu wzięłam za siebie to 3 miesiące minęły :) No i po woli, po woli wszystko idzie w najlepszym kierunku! Pomyśl, WAKACJE TUż TUż!! Pełna motywacja! Musi się udać