Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
spadek wagi


Dziś się ważyłam. 79,9 kg. W porównaniu z poprzednimi 83 kg to nieźle.

Ostatni tydzień był super. Jadłam warzywa, owoce, gotowane mięso i rybę. Unikałam słodyczy a jak zdarzało mi się zjeśc coś słodkiego to wychodziłam na długi spacer. Właśnie spacery stały się moją codziennością. Zamiast siedziec po pracy w domu i gapic się w telewizor albo tkwic przed komputerem chodzę codziennie na spacery i wyciągam na nie moją przyjaciółkę. Potrafimy spacerowac godzinę, dwie, raz nawet trzy godziny łaziłyśmy. Idziemy do sklepu odległego o godzinę drogi od domu tylko żeby kupic butelkę wody niegazowanej i wrócic.Trochę to brzmi dziwnie, ale przez ten czas możemy sobie spokojnie pogadac, poplotkowac, omowic różne rzeczy a przy okazji dotleniamy się, relaksujemy po całym dniu pracy no i spalamy kalorie w miły i niezbyt męczący sposób.

Innych form ruchu jeszcze nie stosuję, ale jutro postaram się podpompowac koła w rowerze i tak od wtorku, albo i już jutro zacznę urządzac sobie przejażdżki rowerowe. No i wyprasowałam sobie dres do biegania, który posłusznie wisi w szafie aż dam radę wstac o 5 rano i pobiegac. Oj, ciężko jest. Choc wieczorami motywuję się żeby wstac i powdychac tego świeżego porannego powietrza to jak dzwoni budzik to... ehhh... tragedia. No nic, ale walcze i z tym. Może w końcu przemogę się i wstanę któregoś dnia. A później już będzie tylko lepiej :)

Wczoraj byłam na weselu. Jadłam, nie tańczyłam. Ale nie obżerałam się co jest w mojej naturze. W ogóle jestem z siebie dumna bo właśnie się nie obżarłam. Jadłam małe porcje, bez pieczywa. I o 22 skończyłam całkowicie jeśc. 

Dziś sobie trochę pofolgowałam i nie podoba mi się to za bardzo. Rano zjadłam 3 kawałki keksu (śniadanie), na obiad zjadłam plaster gotowanej szynki i do tego warzywa z patelni i sałata lodowa. Po obiedzie umówiłam się z przyjaciółkami na spacer. Pospacerowałyśmy 40 minut, poszłyśmy na lody. Kolejna godzina spaceru i o 18 pizza :/ Ale z 3 przysługujących mi kawałków zjadłam tylko 2. No i po pizzy wracałam 15 minut do domu na piechotę. I nie planuję jeśc kolacji. Złapałam tylko butelkę wody i sobie popijam.

Mam nadzieję, ze nadchodzacy tydzień będzie super czego Wam i sobie życzę :)