Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dieta proteinowa- dzień pierwszy *entuzjazm*


 

Dziś zaczynam dietę proteinową w praktyce. Rano pojechałam do supermarketu i zrobiłam zakupy spożywcze. Teraz moja lodówka jest pełna bezcukrowych jogurtów naturalnych, niskotłuszczowego serka wiejskiego, naturalnego serka homogenizowanego. Mam otręby pszenne i owsiane. Mam też kurczaka z ekologicznej hodowli, jajka i tuńczyka w puszcze. Jutro idę na zakupy do sklepu rybnego bo mam wielką ochotę na rybę opiekaną w folii z ziołami :)

Póki co nie jest źle, choc CAŁY CZAS MYŚLĘ O JEDZENIU!!! Myślę, bo mam na coś ochotę, myślę że cały czas jestem głodna, podczas posiłku myślę, że zaraz skończę jeśc i nie będę jadła. Czyżby mała obsesja się wkradała???

I już wiem, dlaczego boli mnie kośc ogonowa. W piątek wpadłam na inteligentny pomysł i skakałam na skakance, tylko że byłam na bosaka i skakałam na betonowym podjeździe. Chyba sobie kośc obtłukłam w jakiś sposób. Boli na maxa już drugi dzień. Ale mimo wszystko wczoraj cwiczyłam. Zacinęłam zęby i rozciągałam się, później cwiczyłam na stepie i znów rozciąganie. I 10 min spaceru z psem.