Ciężko mi z dietą, szczególnie dziś. Sama faza protein jest do wytrzymania dla mnie, bo jedząc same dozwolone mięso i nabiał nie mam ciągąt ani do słodyczy ani do chleba. Ale dziś jest tragedia. Cały dzień jestem głodna i chodzę szukając co jest do jedzenia. Dobrze, że nie poszłam do sklepu bo pewnie z drożdżówkami i pączkami bym wróciła. Dziś mam właśnie dzień na pączki. Codziennie w pracy koleżanka z pokoju je pączka na śniadanie i takiego poczka tak bardzo mi się chce.
Dziś już zjadłam:
- jajko na twardo;
- pół kostki twarogu chudego z pomidorem;
- pieczona ryba i pół główki sałaty lodowej z sosem vinegret;
- serek wiejski z cynamonem i łyżeczką słodzika.
Bardzo chce mi się gotowac. Umęczyłam się trochę z pieczeniem ryby. Dodatkowo zrobiłam paprykę nadziewaną pieczarkami i kurczakiem, której jeszcze nie jadłam. Ale niesamowicie chce mi się ciasteczek jakiś z owocami, najlepiej ciasto francuskie z owocami. Albo świeżego ciasta drożdżowego. I najśmieszniejsze jest to, że bardzo mi się chce piec. I chyba tak zrobię. Właśnie szukam jakiegoś przepisu i wydaje mi się, że wezmę się za pieczenie, a później jedzenie tego co upiekłam. Nie wytrzymam..... :(
joowi
8 sierpnia 2009, 15:31to dlaczego nie zrobisz sobie placuszków otrębowych na słodko?? Tak jak normalny przepis + słodzik lub aromat np waniliowy. Ja piekę sobie takie malutkie z łyżki i potem dwa dni mam do kawy w ramach ciasteczek :) A sernik można sobie jeszcze zrobić słodziutki. I biszkopt z mąki kukurydzianej z masa jogurtową - pycha!!!