Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
cos sie konczy


Skonczylam studia. 30 czerwca mialam obrone. Zmienilam mieszkanie. Definitywnie rozstalam sie z S. Znalazlam prace sezonowa. Zmiany, zmiany, zmiany. Chociaz moze nie tyle zmiany co okres przejsciowy. Bo jestem zawieszona, szczegolnie zawodowo, pracuje sezonowo. Nie czuje, ze jakos to mi uwlacza majac tego mgr przed nazwiskiem, no ale bylam na praktykach w placowce dyplomatycznej... no nic, zacisne zeby i przez miesiac sie przemecze, potem tydzien na nauke, egzaminy panstwowe, pozniej miesiac przygotowan na kolejne i  do stycznia cos trzeba bedzie robic o ile mnie wezma, miejsc jest malo...

Rozstalam sie tez z S. Pracuje teraz duzo, jestem permanentnie zmeczona, potrzebuje kogos kto po pracy przyjedzie po mnie zabierze na lody i odstawi do domu...no nic, widac, ze to bylo nie to, szkoda, bo dobrze mi bylo przy nim. 

zycia teraz nie mam. pracuje 6 razy w tygodniu 10-15 i 18:30-23:30 (albo pozniej) i po pracy czasami wpadne do dziewczyn na winko, ale czesciej mysle tylko o wykapaniu sie i polozeniu sie spac. Przynajmniej nie wydam tego co zarobie. Pracuje dopiero 2 tygodnie ale czuje sie zmeczona. no nic dam rade. Z pozytywnych konsekwencji: codziennie godzina na rowerze dojazdow+ caly dzien na nogach: waga pomimo ze jem sporo 58,9. zmienilam w pomiarze i zmienil mi sie model sylwetki, nie wiem czemu nadal wg BMI mam nadwage.