Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
I znowu tutaj


Kolejny raz zaczynam walkę o siebie. Tym razem wiem już, dlaczego poprzednio było trudniej. Okazało się, że mam niedoczynność tarczycy i mimo leczenia od półtora roku nadal nie mam właściwie ustawionych leków. Po każdym zwiększeniu dawki Euthyroxu TSH podskakuje. Masakra.
Ale to nic, od samej tarczycy się nie tyje. Jestem gruba, bo na to zapracowałam obżarstwem. I mam teraz ogromną motywację do zrzucenia 10 kg do końca kwietnia. Będę wtedy świadkiem na ślubie siostry i chciałabym wyglądać ładnie. Z moim obecnym tyłkiem nie chcę stać całą mszę tyłem do gości :)

Zaczęłam w sumie 2 tygodnie temu. Ograniczyłam liczbę posiłków i zmniejszyłam porcje. Dodałam więcej warzyw, a owoce jem tylko do południa. Nie jem po 18. Zamieniłam herbatę na wodę z cytryną i na roibosa czerwoną. Oczywiście dorzuciłam też spacery i ćwiczenia. Na razie z 68,8 kg zjechałam do 67,7 i utknęłam. Ale widzę, że sobie powoli znowu odpuszczam, więc postanowiłam znowu mierzyć się i ważyć regularnie i tu zapisywać wyniki tych pomiarów. Może dzięki temu będę bardziej się pilnować. Oby, bo bardzo chciałabym założyć wreszcie znowu sukienkę rozmiar 38.

Jak mi się uda, to będę zapisywała tu codziennie wieczorem co zjadłam przez cały dzień.

  • emiiily

    emiiily

    8 lutego 2014, 11:32

    Kochana, ja od około 10 lat leczę się na tarczycę- najpierw miałam guzki, z czasem przekształciło się to w niedoczynność. Nie byłam szczególnie sumienna w zażywaniu leków, dopiero teraz biorę je regularnie i z pełną świadomością. Zawsze tłumaczyłam swoją wagę tarczycą, przy każdej wizycie Pani doktor zmieniała mi dawki, bo też TSH skakało. Ale od września chudnę i już wiem, że gruba byłam nie przez tarczycę, ale przez obżeranie się.

  • TuSia2606

    TuSia2606

    8 lutego 2014, 11:12

    Trzymam kciuki!!! Powodzenia