Liczyłam, że skoro przez pierwsze trzy tygodnie diety pożegnałam 3 kg, to dzisiaj waga pokaże kolejny kilogram mniej. Jeszcze nie ma dramatu, bo cztery tygodnie diety miną w poniedziałek, ale tak ładnie szło, że dzisiaj zasmuciłam nieco. No, ale okres mi się zbliża, to może dlatego. Centymetry znowu poleciały :) Moja talia wreszcie znowu zobaczyła 7 z przodu :) Teraz czekam z utęsknieniem na 6 z przodu na wadze. Myślę, że dam radę powitać ją przed 4.września. Bardzo bym chciała.
Na razie cieszę się, że nadal daję radę na zupkach i nie jest mi szczególnie źle. W tym tygodniu raz nie wytrzymałam i zjadłam z dziećmi na obiad gulasz. Wszystko przez córę :) Zaczęła mi opowiadać, że takiego dobrego gulaszu to ja jeszcze nigdy nie zrobiłam. No i pękałam. Ale gulasz był w malutkiej miseczce i już nic więcej tego dnia nie zjadłam. Waga nie wzrosła, więc chyba jest OK. Co nie znaczy, że zamierzam to powtarzać :) Nie, nie. Zamierzam dalej grzecznie trzymać się diety. Liczę, że po okresie znowu ruszę porządnie z kopyta i waga spadnie ciut szybciej. Jak czytam wpisy kobiet, które przez 3 tygodnie zrzuciły 8 kg, to mi trochę przykro, że u mnie idzie to tak wolno. Z drugiej strony, wolę powoli niż wcale. I tego się zamierzam trzymać. Efekty są, więc trzeba kontynuować.
agazur57
26 sierpnia 2017, 12:388 kg w 3 tygodnie- to za szybko. Waga na początku szybciej spada.
Pulherina
2 września 2017, 08:01Dokładnie. Wolę wolniej, ale skutecznie.
endorfinkaa
26 sierpnia 2017, 09:55Spokojnie :) kg będą spadać :)
Pulherina
2 września 2017, 08:02Dzięki, już znowu spadają :)