Po ostatnim niedzielnym obżarstwie musiałam gonić pasek..prawie tydzień mi to zajęło.. dziś jest 64kg :D
Wczorajszy dzień jakaś porażka, ale dziś już lepiej.. chociaż czuję że to tylko taka chwilowa poprawa.. bo przecież nic sobie nie wyjaśniliśmy tylko zapanował pozorny spokój-pozorny bo G chyba uważa że wszystko jest ok, a ja mam jednak dużo żalu..
No a dziś, zamiast rekompensować wczorajszy dzień mamy iść ze znajomymi (tzn z jago kolegami) na jakieś piwo.. Specjalnie mnie to nie cieszy bo każde takie wyjście jest dokładnie takie samo..tzn lubię ich no ale ileż można. Marzy mi się jakiś powiew świeżości, coś nowego, jakieś szaleństwo..
Wczoraj skalpel zaliczony do tego 3 godziny łażenia:)
mikolino
16 września 2012, 11:13Piekna motywacja, milego dnia ;-)
xSylfiax
15 września 2012, 20:23no to musisz wyjść z jakąś starą paczką albo znajomymi z którymi dawno się nie widziałaś! A może przyjdą z kimś nowym.. ; ) Nigdy nie wiesz co gdzie i jak :)