Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
piątkowe szaleństwo


Super wczoraj było! Właśnie tego mi brakowało. Oczywiście wczoraj zjadłam bardzo dużo rzeczy, których nie powinnam jeść, ale było tak fajnie że nawet nie mam wyrzutów sumienia. W końcu był w nas ten entuzjazm o który mi zawsze chodziło! G był wyjątkowo miły od rana, więc mi też się to udzieliło:)
Wypiliśmy sobie kawę z ciachem, następnie upichciliśmy wspólnie obiad i wypiliśmy wino, potem spacer do kina, a tam bomba kaloryczna -nachos z sosem serowym. Film świetny! Bałam się że się rozczaruje bo już nieraz tak było, ale podobał mi się. Po kinie poszliśmy na sushi, pysznie było, ale nie daliśmy rady zjeść wszystkiego więc wzięliśmy na wynos. Wracając do domu wstąpiliśmy jeszcze na rzutki do knajpy (eh prawie wygrałam..był remis:) W domu przed snem wszamaliśmy jeszcze to sushi...
Nie wiem jak nam się to udało ale nie pokłóciliśmy się ani razu!!:)
A wracając na ziemię... to kurde noooo ta waga albo rośnie albo stoi w miejscu już się nie mogę doczekać tych 63 kg a tu nic nie wskazuje na to żebym się doczekała! Teraz po tym wczorajszym szaleństwie będę musiała gonić pasek i zajmie mi to pewnie kolejny tydzień, do tego @ więc już w ogolę chyba lepiej nie wchodzić na wagę..


  • Maarla

    Maarla

    22 września 2012, 14:32

    Wspomnienia są ważniejsze, nić +1kg na pasku ;))) Ale walcz dalej! Powodzenia!

  • smutekk

    smutekk

    22 września 2012, 13:35

    Jestes rozgrzeszona za wczoraj ale wracaj juz na dobre tory. Dosyc odpuszczania sobie!