Wczoraj nie pisałam, bo nie miałam za bardzo o czym i nie miałam nastroju. Jakiś taki lewy dzień miałam.
Dietę utrzymuję, choć coraz mniej chce mi się jeść i albo zaczynam jeść za dużo, albo coraz mniej potrzebuję żarcia... Okaże się na wadze .
Wiecie co dziś mi powiedział mój man?
Powiedziałam mu, że jeśli 11 lutego po wejściu na wagę będzie nadal te 120 kg to pierdolę tą dietę, kupujemy wielką pizzę i koniec z odchudzaniem, ale jeśli schudłam to kontynuujemy dietę i reżim w kuchni.
Na co on mi na to: Kochanie, to ja wolę tą drugą opcję.
Wkurzyłam się na niego i mówię: Ale jesteś świnia.
Na co on mi: Kochanie, ale jak więcej ważysz jest Cię więcej do kochania. Po czym chwilkę milczy i mówi: ...i pizzę bym zjadł
Kocham tego wariata
Brzuszki robię... co dzień o kilka więcej więc chyba idzie ku lepszemu .
Gorzej, że znowu się fatalnie czuję. Kurde, niech już przyjdzie wiosna, bo mnie te wirusy wykończą. Znów mam kaszel i głowa mnie boli.
To ja biorę leki i do łózia...
Dobranoc laski
Dotka1991.grudziadz
9 lutego 2011, 13:14ja na szczęście w tym roku nie chorowałam ;) zdrówka ;)
kamila.wagrowiec1980
8 lutego 2011, 23:58Super facet , to taki typ jak mój - a takich to tylko kochać.Napewo ci się uda , nie załamuj się ,ja też to przerabaiam ale mówię NIE bo chcemy byc lżejsze na wiosnę i nie poddamy się .Trzymam kciuki i zdrowiej szybciutko.
SweetChocolatee
8 lutego 2011, 23:49Jak widzę macie z mężem zdrowe relacje, mąż bardzo Cię kocha i nie zwraca zbytniej uwagi na Twoją wagę. Sam Cię nie naciska na restrykcyjne diety, nie wyśmiewa. Uważam więc, że posiadasz u boku prawdziwego, wartościowego faceta i sam fakt jest bardzo mobilizujący. Masz kochanego mężczyznę u boku i dla niego chciej się zmienić. Trzymam kciuki za dietę, nie tyle chodzi mi o tuszę, co o zdrowie. Samych sukcesów, nie poddawaj się :)