Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
CENTRUM WAWY - STREFA ZRZUTU PROWIANTU!!!!




Zakupy i sprawy, które musiałam załatwić zmusiły mnie do pojechania do Centrum. Rzadko tam jeżdżę, bo nie mam potrzeby, ale czasem mi się zdarza wylądować w samiuśkim centrum.

Zapakowałam zadek w Metro i za 10 minut byłam u celu. Do tej pory nigdy się nad tym nie zastanawiałam (po prostu kupowałam co popadnie ), ale odkąd się odchudzam STRACH TAM JECHAĆ !!!

Wysiadłam z metra i już w podziemiach zaatakował mnie zapach z punktu z kanapkami OSCAR. Jakieś 2 metry dalej była piekarnia z ogromnym wyborem drożdżówek. Po drugiej stronie znów A-PETIT z ciepłymi kanapeczkami i ogromnymi zapiekankami... W całym korytarzu pachniało tak... że wyrobić się nie dało!

Biegiem przeleciałam przez podziemia i wyskoczyłam przy rotundzie, a tam... PIZZA HUT i KFC! Nie no, to jakaś paranoja, strach się tam poruszać, żeby nie trafić na kuszące żarcie.

Starałam się o tym nie myśleć, ale po 3 kromkach chrupkiego pieczywa mój żołądek zaczął żyć własnym życiem. Przemknęłam jeszcze przez dwa punkty z hot-dogami i zaczęłam pękać.
Miałam dość - w końcu nie dałam rady. Wpadłam do sklepu i kupiłam sobie batona musli CORNY. Musiałam czymś zamknąć żołądek.

Udało się! Zrobiłam zakupy i biegiem wróciłam do domu na obiadek...

Wiecie co, z pustym żołądkiem strach jeździć do Centrum, ale nie skusiłam się !
Teraz jak sobie pomyślę o Stripsach z sosem orientalnym i kukurydzy, aż mnie w dołku ściska!

CENTRUM WARSZAWY TO STREFA ZRZUTU PROWIANTU DLA WSZYSTKICH GŁODNYCH bądź ŻARTYCH WARSZAWIAKÓW!!!!!

  • Morna

    Morna

    10 lutego 2011, 18:47

    Grunt to walczyć ze swoimi słabościami. Wiem, coś o tym. Człowiek jest tylko człowiekiem i czasem ma ochotę na coś niezdrowego i kalorycznego. Za mną ostatnio chodzi hamburger. Robię czasem zamiennik, hamburger domowej roboty. Dobry i zdrowy, Wiem, co jem. Tylko trzeba pamiętać, że i domowej roboty ma swoje kalorie i trzeba zjeść przed 18, a o 20 jeszcze idę na spacer i później ćwiczę. Wszystko trzeba zbilansować :) P.S. Miałaś się dziś zważyć...? :)

  • koralina1987

    koralina1987

    10 lutego 2011, 11:56

    zaprzeć się i nie kupować tych bombek kalorycznych, ale wiem, że jest ciężko, mam podobne odczucia, dlatego na zakupy chodzę od jakiegoś czasu niezmiernie rzadko, a jak już idę i wiem, że normalnie to był kupiła mega pake czipsów to zamiast nich staram się kupić sobie coś smacznego, ale zdrowego...jednak najczęściej jest to serek ziarnisty i ewentualnie jakiś jogurt:)

  • Pyniowa

    Pyniowa

    10 lutego 2011, 10:07

    Hahaha ale my na diecie jesteśmy wiecznie na głodniaku :D

  • karolaina02

    karolaina02

    10 lutego 2011, 09:57

    Hehe ja robie to samo w sklepach omijam wielkim łukiem półki ze słodkosciami ;)))) , ale wydaje mi sie ze najgorsze za zakupy na głodniaka ;PP

  • Ewelalala

    Ewelalala

    10 lutego 2011, 08:51

    Masz rację, okolice centrum Wawy, to jedna wielka żarciowa pułapka... Super, że się nie dałaś!!!! ;)

  • stobezczterech

    stobezczterech

    10 lutego 2011, 05:43

    Ja pojechałam do kauflanda po baterie do wagi. Moje pokusy - kapuśniak w proszku, dawwniej kupowałam, gotowałam , zjadałam bo byłam zmęczona po zakupach, chińska zupa o smaku krewetkowym ominęłam, wafle ryżowe z czekoladą won,seruś gorgonzola fe, przy chałwie prawie łkałam, batonik, który kupowałam przy kasie zjadałam zanim doszłam do samochodu, w drodze do domku wysysałam z tubki pyszne mleczko. Ja cały czas żarłam. Dobrze że się opamiętałśmy. Mam nadzieję, że po skonczonej diecie będziemy potrafiły panować nad apetytem.

  • wetlinka

    wetlinka

    9 lutego 2011, 23:28

    wiem co czułaś ja teraz nigdy nie wychodzę z domu bez jabłka w torebce, wcześniej kusił mnie każdy sklep, i mogłam kupić wszystko byle by się zapchać czymś słodkim lub pachnącym.

  • Madzioreczek

    Madzioreczek

    9 lutego 2011, 23:19

    Brawo za silną wolne :) Człowiek już tak nauczony że od samych nazw robi się głodny