Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
O 1 parówkę, marchewkę i dupkę od chleba za dużo!



Weszłam na vitalię, bo doszłam do wniosku, że nie ma co chować głowy w piasek. Miałam silne postanowienie, że będę już grzeczna. I co? I gucio. O 21:20 napadł mnie głód - wpadłam do kuchni, otworzyłam lodówkę i wzięłam sobie: 1 marchewkę, 1 drobiową parówkę i małą dupkę od chleba.
Generalnie nie było tego dużo, ale za późno, zdecydowanie za późno!

Przyznam szczerze, że jestem teraz głodna, więc chyba marchewka z parówką poszły w zapomnienie.

O ironio, sukcesem w tym wszystkim było to, że nie zjadłam pół bochenka chleba, 4 parówek i na deser batona....

...... tak, kobieto, tak sobie tłumacz! Też mi sukces!

A najbardziej wkurzające w tym wszystkim jest to, że to wina mojego narzeczonego. Siedzi biedny w pracy na delegacji, zadzwonił do mnie i zaczął mi opowiadać jak to będzie, jak wróci, weźmie mnie do mojej ulubionej restauracji na ulubioną sałatkę i drinka.... kurde, tak mnie nakręcił, że nie wytrzymałam i zaatakowałam lodówkę!

Jeszcze mu nie powiedziałam, że wróciłam na vitalię i do diety, bo by mnie chyba śmiechem zabił. Sama jeszcze nie wierzę, czy mi się uda, czy znowu nie dam stąd drapaka zamawiając ogromną porcję sushi.

Jak do weekendu wytrzymam i choć odrobinę zmienię tryb życia, wtedy dam mu znać...i usłyszę......... ZNOWU!?!?!

  • Dietalady

    Dietalady

    13 września 2011, 17:58

    właśnie to ,że nie zjadłaś tego batona i parówek. musisz sie cieszyć takimu rzeczami, to znaczy, że dajesz rade!

  • KaSia1910

    KaSia1910

    12 września 2011, 22:56

    małymi kroczkami do przodu i dasz radę. MUSISZ