Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania: Zmęczona, przejedzona (chyba) i z gigantycznym bólem łba!
18 września 2011
Dziś z synem pojechałam na Starówkę, bo jest wolontariuszem i zbierał pieniądze na chorych na SR. Ja robiłam za opiekunkę grupy. Dzieciaki dostały puszki, identyfikatory, kamizelki i poszły w świat. Ja miałam przez 3 godziny czekać, aż wrócą!
Umierałam z nudów, ale to nie był największy problem. Starówka dla osób odchudzających się to jedna, wielka pułapka. Na prawo lody, na lewo gofry, z tyłu zapiekanki... hamburgery, pizze, piwo, wata cukrowa, popcorn, gigantyczne żelki.... WSZĘDZIE TONY KALORII!
Usiadłam pod Kolumną Zygmunta i chwyciłam za jabłko, potem za drugie. No
totalna masakra.... wszyscy coś szamali!!!!! WSZYSCY!!!!!
Po za tym na Placu Zamkowym było tak potwornie głośno, że łeb mi po prostu pękał. Jedni puszczali muzykę i tańczyli, inni grali na takich dużych cymbałach. W dodatku tam gdzie siedziałam rozłożyło się trzech kolesi z akordeonami. Do tej pory dzwoni mi od nich w uszach!!!!
Około 15:00 okazało się, że dzieciaki mają przerwę na jedzenie. Dostało mi się 4 pierogi. Średnie były, ale byłam już tak głodna, że musiałam czymś oszukać głód.
Do 17:00 ledwo tam wysiedziałam, po czym pędem pojechałam do domu, robić obiad. Późno dość !!!
Generalnie nie dałam się pułapkom, ale i tak czuję się jak indyk, bo zjadłam trochę większy obiad niż planowałam - o 18:20 więc jeszcze go strawię.......... mam nadzieję .
A ogólnie dziś zjadłam:
Na śniadanie: - 2 kromki chleba z pomidorem i szczypiorkiem, 2 parówki
Na drugie śniadanie: - 2 jabłka plus 4 krówki
Na lunch: - 4 pierogi
Na obiado-kolację: - kopytka (własnej produkcji), 2 klopsy z sosem kurkowym (trochę duża porcja... ale szczerze, przed dietą zjadłabym większą)
Teraz czuję się jak antałek, a w uszach dzwonią mi akordeony! Nie no, idę spać, bo wymiękam!
Wkurza mnie tylko to, że rano się zważyłam i okazało się, że znowu kilo poszło w dół, a teraz jak napompowana idę spać !!!!!!!!!!!!
nie danie sie takim pokusom to ogromny sukces..podziwiam..staraj sie nie doprowadzac do napadów głodu..wtedy to rzucamy sie na jedzenie jak głodne lwice..to ze jestesmy na diecie nie musi oznaczac ze mamy chodzic głodne..jedz czesciej a mniejsze porcje i zdrowsze..powodzenia
doris190185
18 września 2011, 21:40
jeśli chodzi o moje bieganie, to nie jest to sprint,a truchcik:) który zaczynałam od 3minut dziennie(bo własnie serce tez mi wyskakiwało)i pomału zwiększałam czas aż doszło do 60minut. Wiem ,że z moją wagą to duże obciążenie dla stawów,ale niestety za bardzo to lubię i daje mi najlepsze efekty w budowaniu masy mieśniowej (nie licząc siłowni,ale narazie wolę na nią nie wchodzić, może jak będę miała koło 80kg).Moim zadniaem nie ważne czy ktoś jeździ na rowerku, biega czy pływa. Najważniejsze jest to,żeby dany ruch sprawiał mu przyjemność oraz, żeby w ogóle się ruszał:)
ksiezniczka.fiona
18 września 2011, 21:22
No nie licząc krówek to chyba było całkiem nieźle :) No może kopytka też niezbyt dietetyczne, ale w sumie liczy się to, że udało Ci się wytrzymać na starówce i nie pożreć 1 czy 2 gofrów ;P
Damy radę :)
activebaby
19 września 2011, 15:56nie danie sie takim pokusom to ogromny sukces..podziwiam..staraj sie nie doprowadzac do napadów głodu..wtedy to rzucamy sie na jedzenie jak głodne lwice..to ze jestesmy na diecie nie musi oznaczac ze mamy chodzic głodne..jedz czesciej a mniejsze porcje i zdrowsze..powodzenia
doris190185
18 września 2011, 21:40jeśli chodzi o moje bieganie, to nie jest to sprint,a truchcik:) który zaczynałam od 3minut dziennie(bo własnie serce tez mi wyskakiwało)i pomału zwiększałam czas aż doszło do 60minut. Wiem ,że z moją wagą to duże obciążenie dla stawów,ale niestety za bardzo to lubię i daje mi najlepsze efekty w budowaniu masy mieśniowej (nie licząc siłowni,ale narazie wolę na nią nie wchodzić, może jak będę miała koło 80kg).Moim zadniaem nie ważne czy ktoś jeździ na rowerku, biega czy pływa. Najważniejsze jest to,żeby dany ruch sprawiał mu przyjemność oraz, żeby w ogóle się ruszał:)
ksiezniczka.fiona
18 września 2011, 21:22No nie licząc krówek to chyba było całkiem nieźle :) No może kopytka też niezbyt dietetyczne, ale w sumie liczy się to, że udało Ci się wytrzymać na starówce i nie pożreć 1 czy 2 gofrów ;P Damy radę :)
annna1978
18 września 2011, 19:43dajesz rad e, trzymasz się dzielnie, ja też baaardzo lubię jeść więc wiem, że powstrzymanie się od zapiekanki to jest sukces! Brawo!
rob35
18 września 2011, 19:42wiele osób cierpi na ból głowy (ja też), bo wieje ciepły wiatr, idzie na zmianę pogody, będzie lać.