Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
..o tych 'życzliwych' słów kilka.


Od jakiegoś czasu byłam przekonana, że etap 'obrabiania dupy' wśród bliskich, wydawałoby się, mi osób, mam za sobą, że został on zawieszony wraz ze skończeniem liceum, że jestem za stara na dramaty, że styka, wystarczy, koniec kropka. Okazuje się, że nie! I nie mam tu na myśli zwykłych rozmów na tematy dotyczące jednego ze znajomych z innym, kiedy to się mówi -o, a co słychać u X albo Y? jak mu się układa? co porabia?; -no co ty, ależ to dureń, po co mu to, aa no czaję, trudno; -ucałuj go ode mnie; pozdrów; bla bla bla. Mam na myśli takie rozmowy, które wyciągają najgorszą stronę, określają, obsmarowują od góry do dołu, które są zwyczajnie inwazyjne. Rozmowy o tobie, po których, o ile się o nich dowiesz, jest ci tak cholernie przykro, że aż boli w środku.

Dwa dni temu tak mnie zabolało, że przez chwilę nie mogłam oddychać. I nie dramatyzuję, naprawdę musiałam się napić wody, by się trochę uspokoić. I zapalić fajka musiałam. 
Nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się, bym dowiedziała się, że najbliższe mi osoby tak o mnie mówiły! Co prawda aktualnie z X nie utrzymuję kontaktu, co nam się często zdarzało ze względu na to, że On siedzi w Norwegii, ale gdy spotykaliśmy się gadaliśmy przez całą noc i przez kolejne trzy dni, i dalej mieliśmy o czym rozmawiać. Ale nie rozmawiam z Nim ze względu na to, że nie popierałam jego imprezowania na całego w trakcie pobytu w Polsce. Ot chwilę od siebie odpoczniemy, zaraz któreś się odezwie i będzie dobrze - tak myślałam. Okazuje się, że nie! Okazuje sie, że ktoś komu mówiłam o najistotniejszych sprawach w moim życiu, planach, marzeniach, teraz się z tego śmieje. Mówi, że jestem nic nie warta, że za dużo oczekuję od życia, a i tak tego nie osiągnę nigdy, że mam problemy ze sobą i utrzymuję z ludźmi kontakt, gdy mam w tym interes. Że skończę na szmacie, bo tylko do tego się będę nadawała. 
Że jestem nic nie warta...

Może brzmi to małostkowo, jak licealny dramat, ale jest mi naprawdę cholernie przykro. Teraz się zastanawiam czy przez te 7lat naszej znajomości nie zdarzało się wcześniej, że X mówił o mnie źle, a ja po prostu o tym nie wiedziałam. Coś mu nie pasowało - obrabiał moją dupę - a później przychodził i rozmawiał ze mną jakby nigdy nic. Nic się nie stało. Zawsze wiedziałam, że nie jest fair z innymi ludźmi, ale myślałam, łudziłam się, że ja jestem wyjątkiem. Tak to zawsze wyglądało. Tak to mi przedstawiał. Okazuje się, że z ludźmi trzeba być ostrożnym. 


Kurde. No i znowu nachodzą burzowe chmury, a jeżdżąc rowerem jakoś to wszystko zostawiam za sobą.










  • Qasia

    Qasia

    3 czerwca 2013, 14:18

    Trzymam kciuki za ciebie, dziękuje za miłe słowa :)

  • malinkapoziomka

    malinkapoziomka

    3 czerwca 2013, 13:14

    Przy najbliższej okazji zapytaj tego X dlaczego w oczy Ci nie powiedział co myśli tylko z innymi taki był rozmowny. Niech wei, że Ty wiesz i że nie akceptujesz takiego postępowania. On sam musi być tchórzem skoro Tobie tego nie powiedział, a posiłkuje sie obmawianiem. Trzymaj się!