Mam
taki ambitny plan, który przy okazji mógłby pomóc wyzwalać
endorfinki w procesie gubienia kilogramów. Zamierzam w najbliższej
przyszłości kupić prostą maszynę do szycia i opanować podstawy szycia (pewno znajdę mnóstwo internetowych kursów podstaw, a praktyka czyni mistrza).
Myślę, że każdy z nas ma ulubione ciuszki (spodnie, dresy,
t-shirty, bluzy). Zakładamy, że będziemy regularnie tracić na
wadze, co oznacza, że po 3 miesiącach nasze ulubione ubrania wiszą
na nas i wyglądamy w nich beznadziejnie. Niby to powód do radości…
ale żal wyrzucać je do kosza. A może wcale nie trzeba? Ambitnie
pomyślałem, że po opanowaniu podstawowych ściegów mogę przecież
je przerabiać- obszyć wzdłuż fabrycznych szwów i zwęzić je
zgodnie z aktualnymi wymiarami ciała. Satysfakcja byłaby ogromna- w
gratisie umiejętność obsługi maszyny na całe życie,
oszczędności w domowym budżecie, przyjemność obserwacji jak
zmienia się sylwetka na plus, dbanie o środowisko (nie generujemy
kilogramów tekstyliów do wyrzucenia), a z czasem możemy okazyjnie
kupić materiały i samodzielnie spróbować uszyć proste oryginalne
niepowtarzalne wdzianko.
Jeśli uda mi się wdrożyć to marzenie w życie na pewno się pochwalę i wrzucę fotki z przeróbkami.
Monika123kg
17 października 2018, 14:14Super ! Rozwijaj się :)
dorotamala02
30 września 2018, 12:41Dobry pomysł! Ja potrafię trochę szyć i też trochę sobie przerabiałam ciuszków.Powodzenia w nowych umiejętnościach:)